Saturday, January 20, 2018

Pierwsze zdjęcie opublikowane w Małym Przeglądzie Janusza Korczaka - Żelazny Król - Misza Geler (Misha Geller) z Wilna marzący o studiach i wyjeździe do Palestyny

Napis na zdjęciu po żydowsku: Żelazny Król, Misza Geler (Misha Geller) z Wilna - siłacz i telepata


Potem będę się dalej uczyl — chcę być adwokatem. Z Ameryki pojedzie cała rodzina do Palestyny, będę pracował w polu. Mój brat też bardzo chce jechać.

...Poszedłem do domu, przyznałem się ojcu. że zepsułem łań­cuch. Prosiłem, żeby poszedł zapłacić. Nie chciał wierzyć, poszedł ze mną — przekonał się. Dano mi inne łańcuchy — rwałem; żelazo — wyginałem. 


Urywki z tekstu Jawana, reportera który był również redaktorem Małego Przeglądu w okresie letnim.

W szkołach, parkach i ogrodach — odbywają się walki zapaśnicze. Matka skarżyła się że przez Poshofa* robi Mońkowi drugą już parę spodni. Chiluś chce koniecznie, żeby pisać o siłaczach. Marylka opowiada że kładzie lalkę na łopatki, ale nie wie co to nelson i rewanż. Kika razy telefonowałem do Poshofa (miałem protekcję redaktora dodatku sportowego), ale on ciągle śpi. Tymczasem przyjechał do Warszawy młody siłacz Misza. Powiedziałem: Pójdę, zobaczę, może ciekawe". Występuje w teatrze „Scala" na Dzielnej. Tłok. Nieporzą­dek. Nikt nie siedzi na miejscu. Pchają się. Na scenie młody chłopiec w krótkich spodniach i biało-niebieskiej koszulce sportowej. Na ubiorze skórzany fartuch. Twarz podłużna, oczy żywe, czarne. W ręku trzyma sztabę żelazną, wygina ją. Mięśnie rąk nabrzmiały. Z począ­tku bierze w usta, trzyma mię­dzy zębami i wygina, pomaga sobie kolanami. Sztaba zwinęła się jak ślimak. Młody siłacz się kłania: „Brawo, Misza!" Misza schodzi ze sceny, pokazuje wygięte żelazo. Wszyscy ogladąja, sprawdzają i podziwiają. Dochodzi do mnie. 

— Jestem Jawan, Będziemy mogli pomówić? Uśmiecha się radośnie.  
Wiem, „Mały Przegląd" — bardzo proszę. 

Potem narysował kredą wzór na tablicy — wziął żelazna sztabę, żeby według wzoru wycinać. Rozlegaja się krzyki: „Przepalone żelazo! — Cienkie żelazo! Oszukuje!'' Misza mówi po żydowsku ! tłumaczy na polski: „Niech wejdą specjaliści od żelaza, żeby się przekonać. Nikt z was nie wygnie". Na sali mało dzieci, ale wszystkie klaskały, ja też. Zabrał sie do wyginania. Udało mu się. Potem zrobił próbę, że się po łożył na gwoździach, na nim zbudowąno most, kilku ludzi po nim chodziło, a Misza wszystko wytrzymał. Publiczność była zachwycona, ale mnie się nie podobało. Chłopiec z Nowolipek, który stał obok, miał oczy zamknięte, żeby się nie patrzeć. Kiedy powiedziałem: ,Już",—westchnął z ulgą i otworzył oczy. Misza przebrał się: włożył arabski srebrny turban na głowę, długi purpurowy płaszcz z medalami i zgadywał myśli. Jeden pan napisał, żeby mu odwiązać krawat i założyć drugiemu — Misza zgadł myśl i tak zrobił. Inny pomyślał, żeby mu wyjąć ołówek z lewej kieszeni kamizelki — Misza wykonał. Proby długo trwały, Misza powiedział, że odgadywanie mysli to nie szachrajstwo, to telepatja.

— Co Miszy jest ? 
Nudzę się. Jeżdżę po wielu | miastach i miasteczkach, wszę­ dzie mam kolegów. W Warszawie nie mam znajomych. Siedzimy w hotelu — ja i tatuś. 

Dawno już tak jeździsz ? — Akurat w Zielone Święta zacząłem. Stale mieszkamy w Wilnie. 

— Jak się Misza dowiedział, że jest silny? 
Zawsze wiedzieli u nas w domu. że jestem silny, ale trudno odrazu zauważyć, bo nie jestem ani wysoki, ani tęgi — wyglądam zwyczajnie. W szkole też wiedzieli, że jestem silny, ale nikt nie myślał, że tak bardzo. Ja też nie wiedziałem. Kiedy miałem 7 lat bawiłem się z kolegami na drugiem podwórku. Tam był kiedyś skład żelaza, ale spalony. Był duży wolny plac. Koledzy się umówili, żeby wyrzucić kamienie, żeby wygodniej grać w futbol. Zaczęliśmy wyrzucać. Sam się ździwiłem: podnosiłem kamienie, których wszyscy razem nie mogli ruszyć z miejsca. Znalazłem żelazo, zacząłem wypinać — często mi się udawało. Klasa mnie szanowała, nabywała: ..Nasz siłacz". Uczyłem się w Wilnie w drugiej klasie hebrajskiego gimna,rium. 

— A biłeś się z kim? 
Pan pomyśli, że sie chwalę: Naprawdę sie z nikim nie biłem. Nie lubię, bo co za sztuka? Przecież każdego położę. Tylko raz biłem się z chrześcijańskimi chłopcami, a było tak: W Wilnie jest ogród botaniczny. Było nas trzech, a napadło czterech. Powiedziałem, żeby przestali — nie chcieli. Nie lubię się bić, ale przecież nie bę­dę uciekał. Jednego uderzyłem, przewrócił się; potem drugi fiknął kilka koziołków, my poszliśmy spokojnie dalej. 

— Czy cała wasza rodzina taka silna?  
U nas wszyscy sa silni, ale nie tak bardzo. Mój brat Maks ma 20 lat i był szomrem, siostra Chana ma 15 lat, ładnie sie gimnastykuje, ale ja jestem silniejszy. 

— Kiedy zacząłeś porządnie wyginać żelazo i rwać łańcuchy ? Przed dwoma laty był Brajtbard** w Wilnie. Prosiłem ojca - żeby mnie zabrał na występ Brajtbarda. Bardzo mi się wszystko podobało. 

Tatuś napisał do Brajtbrada i dał list woźnemu. Braftbard zbadał moje mięśnie, kazał robić próby ..Najlepiej, żeby nie występował, bo go to zmęczy...

Ten rok stracę. Podczas wakacji tatuś przyjmie, zgaduję, nauczyciela, w kilka miesięcy nauczę się wszystkiego i wstą­pię do czwartej klasy. Wrócę do szkoły. Ja mam silną wolę: jak coś powiem— musi tak być. Bardzo tęsknie za szkołą. Kiedy byłem w Wilnie, nigdy się nie nudziłem. 

— Czy ty robisz wszystko co Brajtbard ?
Prawie wszystko. Z początku wbijałem tak samo rę­ką gwoździe, ale jak Brajtbard wbił gwóźdź w kolano i z tego umarł — już ojciec nie pozwala. 

 — Czy się wstydzisz na scenie, boisz ? — 
Nigdy się nie wstydziłem, ani bałem. 


Misza Geler (Misha Geller) - Nasz Przegląd Ilustrowany, 20 marzec 1927.

Siłacze żydowscy o których pisze reporter Małego Przeglądu - Jawan: Breitbart i Poshof. Występowali często w biało-niebieskich strojach. Breitbart w biało-niebieskim płaszczu z wielką Gwiazdą Dawida. Podobnie ubierał sie mały Misza.


Kiedy po Białymstoku rozeszła się wieść, że Breitbart przybywa z Warszawy na występy, na miejscowym dworcu zebrały się tłumy ludzi. Cyrk braci Staniewskich i parada cyrku - Breitbart na koniu (1925).

Przepadała za Breitbartem, m.in. ze względu na pochodzenie, publiczność żydowska. Kiedy w 1925 roku po Białymstoku rozeszła się wieść, że Breitbart przybywa z Warszawy na występy, na miejscowym dworcu zebrały się tłumy ludzi. Wychodzącego z pociągu atletę, znanego z tego, że łamie podkowy jak zapałki, wygina żelazne pręty w różne esy-floresy i przegryza srebrne monety dziesięciozłotowe, przywitała orkiestra w pełnej gali. Na peronie pojawili się też białostoccy rabini i delegacje rozmaitych organizacji żydowskich. Rozentuzjazmowany tłum wziął Breitbarta na ręce i wprost z dworca zaniósł go na postój dorożek. Tu czekał specjalny przystrojony powóz, który odwiózł popularnego siłacza do hotelu Ritz. Występy Zygmunta Breitbarta sprawiły, że kasa cyrku Staniewskich była przez tydzień formalnie oblężona. Wszystkie bilety, nawet te najdroższe, po 7 złotych, szły jak woda. Któż bowiem, będąc już nawet wcześniej na przedstawieniu, nie chciał zobaczyć na własne oczy, jak samochód wypełniony pasażerami przejeżdża po klatce piersiowej leżącego na arenie siłacza. Ostatniego dnia występów, kiedy Breitbart miał swój benefis, gwoździem programu stało się rwanie łańcuchów, przyniesionych ze sobą przez kilku miejscowych niedowiarków, wątpiących w autentyczną siłę żydowskiego atlety.
Czytaj więcej: http://www.poranny.pl/album-bialostocki/art/5169836,cyrk-przyjechal,id,t.html
Zishe (Siegmund) Breitbart, "Król Żelaza" (1893-1925) - żydowski siłacz, urodzony w Strykowie gdzie jego tata był kowalem. Breitbart występował Europie i USA jako najsilniejszy człowiek świata.

Gustaw Breitbart,  wystepowal po smierci brata BP Zishe - Siegmund Breitbarta
Reporter Małego Przeglądu (Korczaka), Jawan napisał: Matka skarżyła się że przez Poshofa* robi Mońkowi drugą już parę spodni. Chiluś chce koniecznie, żeby pisać o siłaczach. Marylka opowiada że kładzie lalkę na łopatki, ale nie wie co to nelson i rewanż. Kika razy telefonowałem do Poshofa (miałem protekcję redaktora dodatku sportowego), ale on ciągle śpi. Na rysunku Poshof wg. tekstu po hebrajsku je kolację Sederową. Wyjaśnienie bo są tacy co twierdzą że Poshomf nie jest Żydem.

Streszczenie
Historia młodego Miszy Gelera i innych siłaczy żydowskich. Reporter Małego Przeglądu (Korczaka),  Jawan, dostał za zadanie zrobic wywiad ze sławnym Pashofem. Ale Pashof jednak ciągle "spał". Wobec tego poszedł Jawan na ul. Dzielną na wystepy "Królewicza Żelaza", młodego Gelera który był równiez telepatą.

Tatuś Miszy Gellera dostał audiencje w hotelu u "Braidbarda" - ówczesnego Króla i tak zaczęła się kariera Miszy Gelera.

Brajdbard to "Zishe Breitbart, "Król Żelaza" (1893-1925) - żydowski siłacz, urodzony w Strykowie gdzie jego tata był kowalem. Breitbart występował Europie i USA jako najsilniejszy człowiek świata. Społeczność żydowska nazywała go "nowym Samsonem". Popisywał się, m.in. przeciąganiem wozu pełnego ludzi zębami. Prawdopodobnie był pierwowzorem Supermana.

Zishe (Siegmund) Breitbart był znany w żydowskich kołach jako Shimshn-hagiber (Samson the Mighty).

Friday, January 19, 2018

Korczaks The Little Review starts with the article entitled Parliamentt


The Little Review - nr. 1, October 9, 1926

Janusz Korczaks The Little Review (Maly Przeglad) starts on October 9th, 1926 with an article entitled "Z SEJMU" - From the Parliament. However, normally it is very little written in his newspaper about the present happanings and affairs in Poland and abroad. 

Very seldom, the texts in The Little Review are devoted to national anniversaries or special events like the New Constitution or the death of head of Poland. Below is an example when Marshal Pilsudski died. The story about him occupy the space normaly used for children letters and articles written by the children corespondents.

The first page od The Little Review dedicated to the death of Józef Piłsudski. Piłsudski was a Polish statesman; he was Chief of State (1918–22), "First Marshal of Poland" (from 1920), and de facto leader (1926–35) of the Second Polish Republic, Minister of Military Affairs. He died on May 12th 1935.
From the Parliament article, written by Korczak reminds of the novel King Matt the First (Polish: Król Maciuś Pierwszy) It is the story of a young king's adventures, it describes many social reforms, particularly targeting children, some of which Korczak enacted in his own orphanage. The yong King Matt struggles to introduce reforms in his country with great difficulties as he is surrounded by adult ministers and advisers.


King Matt, after his fathers death was surrounded by adult ministers and advisers
Korczak wrote in The Little Review:
There is a lot in papers about the Parliament: “It was said in the Parliament.” “An MP said in the Parliament.” “There was a vote.” “A minister spoke in the Parliament.” These articles are long and boring. What’s worse, they’re full of incomprehensible words. Although the smartest people in every newsroom always write about the Parliament, it would be better to replace these articles with news about various events and interesting things happening in the world. I would also like to start with something else, but there is no way around it — until we come up with our own paper, we have to imitate the grown-ups. In all papers, there are introductory articles and so we also have to have an introductory article. And later we’ll see what we’ll do. 
The Parliament is located somewhere in the district of Mokotów, and I live in Wola, so I don’t really know what goes on there. But maybe I can manage somehow. And if it turns out that there have to be introductory articles about the Parliament in the Little Review, too, then maybe we’ll do it that way. 
Members of Parliament do have children. Let the dad write for the grown-ups, and the MP’s son will write for us. Or perhaps the editor can read the grown-up papers, and then write it again for children, in a way they’ll understand. After all, a little knowledge won’t hurt....

...President Mościcki has picked Piłsudski. There are many people in Poland who like Piłsudski a lot and they write that things will be better how. And those who don’t like him, write that “Mister” Piłsudski has been picked, and they’re mad. And what happens next, nobody knows.


k

(Korczak signed the article with the little k).


Cztery zmiany "szat" Małego Przeglądu Janusza Korczaka - Chochlik drukarski w drukarni Małego Przeglądu?









Pierwsza "szata graficzna" Małego Przeglądu Janusza Korczaka i podrubryka "Pismo Dla Dzieci i Młodzieży". "Wychodzi co sobota rano". "Sobota rano"? Czy to chochlik drukarski?  Sobota to żydowski szabat kiedy się nie pracuje a Chochlik drukarski to potoczna nazwa błędu w druku, przeoczonego w trakcie korekty. Okazało się że to nie chochlik tylko że Nasz Przegląd wychodził codziennie. Mały Przegląd wyszedł jednak tylko raz w sobotę mimo poprzednich zapowiedzi.


Nasz Przegląd: organ niezależny był drukowany 17 września 1926 (nr. 256) i 19 września 1926 r. (nr. 257). Dnia 18 września, w Jom Kipur nie ukazał się!

Nasz Przegląd – gazeta żydowska, dziennik, wydawany w Warszawie w latach 1923–1939. Był redagowany przez Jakuba Appenszlaka, Natana Szwalbe, Saula Wagmana i Daniela Rozencwajga. Miał nakład 40000–50000 egzemplarzy. Organ niezależny. Wychodził jak zapowiadano w czołówce gazety "codzień z rana w dni powszednie, niedzielę i święta". Wychodził nawet w sobotę i na Nowy Rok żydowski ale nie na święto Jom Kipur. Ostatni numer „Naszego Przeglądu”, nr 262, ukazał się w środę 20 września 1939 czyli 8 dni przed kapitulacją Warszawy.

Gazeta Nasz Przegląd publikowała cotygodniowe dodatki: „Mały Przegląd” (publikujący materiały autorstwa dzieci i młodzieży, redagowany przez Janusza Korczaka), „Nasz Przegląd Ilustrowany, „Nasz Przegląd Sportowy”, „Nasz Przegląd Rozrywkowy”, „Nasz Przegląd Radiowy” Nasz Przegląd Gospodarczy”, „Nasz Przegląd Akademicki”.




Myślałem że to chochlik drukarski gdy 1 nr MP wyszedł w Szabat. Okazało się że to prawda i że Nasz Przegląd wychodził również w Soboty czego się nie spodziewałem!!! Jednak tylko jeden, ten pierwszy nr. MP wyszedł w sobotę.


Mały Przegląd : pismo dzieci i młodzieży: tygodniowy dodatek bezpłatny do nr 88 "Naszego Przeglądu". R.4, nr 13 (29 marca 1929) Pierwszy numer ze zmienioną podrubryką Pismo Dzieci i Młodzieży, bez "dla" no i usunięty Chochlik drukarski z informacja że gazeta wychodzi w sobotę, w żydowski szabat.

Od 27 stycznia 1933 roku czyli po 6-ciu latach istnienia "Mały Przegląd" ukazuje się w nowej szacie graficznej. Zmieniająca się winieta Małego Przeglądu to rok 1931, 1933, i 1937, źródło zdjęcia: tu i dalej Biblioteka Cyfrowa Polona, www.polona.pl

Mały Przegląd zaczął wychodzić jako tygodniowy, piątkowy dodatek do Naszego Przeglądu”, który od 1923 roku był chyba najpoważniejszym i najbardziej znanym dziennikiem żydowskim ukazującym się w języku polskim.
Od 27 stycznia 1933 roku czyli po 6-ciu latach istnienia "Mały Przegląd" ukazuje się w nowej szacie graficznej. Zmienia się wtedy nagłówek gazety. Oprócz rysunku sylwetek dzieci zmienia się też wygląd liter w nazwie gazety. Dzieci a właściwie ich sylwetki są umieszczone tak że najmniejsze dzieci bawią się siedząc w piasku itp, są najdalej od centrum rysunku podczas gdy te starsze bawią się wyprostowane w środku. Najwyższa sylwetka to salutujący chłopiec (Szomer?). Tytuł i podtytuł są dopasowane do sylwetek. Najniższa sylwetka po prawej stronie to chyba mały jamnik.

Druga zmiana szaty "Małego Przeglądu" to 5 pazdziernika 1934 roku.

Druga zmiana szaty "Małego Przeglądu". 5 pazdziernika 1934 roku ukazuje się gazeta w nowej, poważniejszej szacie graficznej. Znika rysunek dzieci i w lewym rogu pojawia się rysunek młodzieży - dwie dziewczynki i chłopiec. Wokół ich sylwetek: piłka, maska teatralna, cyrkiel, młot, książka, pióra i kałamarz i nuty ze znakiem wiolinowym. Zmienia się też wtedy nagłówek literowy gazety - również bardziej poważny wygląd liter w nazwie gazety. Litery są drukiem tłustym, wypełnione, podobnie jak rysunek, poważne.

Ostatnia zmiana szaty "Małego Przeglądu", 21 maja 1937 roku. 

Ostatnia zmiana szaty "Małego Przeglądu". 21 maja 1937 roku ukazuje się gazeta w nowej szacie graficznej. Tak będzie wyglądała gazeta do ostatniego numeru czyli do 1 wrzesnia 1939 roku. Znika rysunek młodzieży - dwóch dziewczynek i chłopca i pojawia się mały szomer* z łopatą za którym przy wschodzącym słoncu podąża młodzież. Rysunek z Erec Izrael wykonany prawdopodobnie przez przyjaciela Korczaka Meira Faszynka.

Szomrowcy to potoczna nazwa członków Ha-Szomer Ha-Cair.
  
**Ha-Szomer Ha-Cair (Haszomer Hacair, hebr.השומר הצעיר, „Młody Strażnik”) – międzynarodowa skautowa żydowska organizacja młodzieżowa. Powstała w 1916 w Wiedniu z połączenia ruchu Ceirej Cijon (mającego charakter kółek samokształcenia z lekcjami hebrajskiego) oraz organizacji Ha-Szomer "Strażnik" o charakterze skautowym, opartej głównie o brytyjski model skautingu. W szesnastoosobowej grupie założycielskiej w Polsce znalazł się m.in. Janusz Korczak (Henryk Goldszmit).

W 1924 roku 
powstała w Gdańsku Światowa Federacja Haszomer Hacair.
Skautowska organizacja 
Haszomer Hacair dążyła do budowy żydowskiej państwowości w Palestynie, zajmowała się wychowaniem młodzieży oraz przygotowaniem jej do osadnictwa kibucowego.

Rysunki do szomrowskiego miesięcznika Młody Czyn wykonywał Meir Faszynk, ten sam który ilustrował Trzy wyprawy Herszka - Janusz Korczaka a 1938. Premium dla czytelników „Małego Przeglądu“, nakładem „Keren Kajemet Leisrael“ i wyd. „Judaica“ w Warszawie. 


Trzy zmiany "szat" Małego Przeglądu Janusza Korczaka

być, tylko zbiera i układa listy, a czytelnicy sami muszą sobie radzić. Nie wiem, może to jest nawet słuszne, ale w takim razie zapytuję, dlaczego Mały Przegląd jest pismem „dla dzieci i młodzieży". Nie,—to jest pismo „dzieci i młodzieży", i tak właśnie powinno się nazywać. Nie redaktor i dorośli... 

Thursday, January 18, 2018

The first letter to Janusz Korczaks newspaper The Little Review - 1926

The first uncorrected letter to The Little Reviev

The first corrected letter looks as follows: 
 “During the summer, we lived in Józefów near the station. Once, when I went out to wait for daddy, an express train from Otwock arrived and ran over a small doggie; the train cut off its paw. The little dog was squirming in horrible pain. A man couldn’t watch the little dog suffer and killed it. We dug a hole and buried the doggie.” 

I am answering this letter (wrote Korczak) not as if I was replying in a newspaper, but as in a private letter, to a friend. Therefore: “Dear boy, I remember when as a little boy I saw a ran-over cat in Muranów. The cat was meowing terribly. It kept jumping up in a strange manner. It wanted to run away but kept falling down. I saw blood. It was moving its front paws, but its back paws were just hanging there. Later, at night, I dreamt about this little cat. And I remember how we buried a canary: my sister and I. We cried when we came back from the funeral and the cage was empty. Later I had seen already a lot of horrible things: how people and animals suffer. Now I don’t cry anymore, I am just sad. Sometimes adults laugh when a child cries. They shouldn’t do that. A child hasn’t seen much suffering, so is not used to it yet.” I would write even more in a private letter. And now think about this—can I give such long answers to 47 letters in the newspaper. There wouldn’t be space for that. I will do this: every week, I will answer one person with a big letter in the newspaper or by mail, and I will reply briefly to others. I will print one whole letter, and put just excerpts from the others in the paper (you may say: fragments—passages—snippets).

I was wrong concerning Janusz Korczak feelings about Israel


I was not thinking about Korczak as Zionist. I thought his feelings were developed first in the mid nineteen-thirties when his fight against antisemitism in Poland failed.

His thoughts and feelings about his Jewishness and his family's traditional views were/are often wrongly interpreted. However, Korczak was a typical secular Jew concerning his living and traditions. That means keeping the traditions but in a new secular way.

Korczaks two visits to Eretz Israel gave him new strength. Korczak felt the historical meaning of Zionism and the momentous meaning of his own visit. He expresses the historical perspective of his trip with deep feelings and beautiful words when approaching the Land of Israel: No man, not one of my forefathers, I am the first. I have privileged, I accomplished it.


When reading The Little Review, very first issues from 1926 and 1927 one can see that there were very strong bonds between Korczak and the Zionist movement.

Already in the first issue of The Little Review dated April 1st. 1927, Korczak introduces the alrge letter/article from Asher from Wolska street and his trip to Palestine.





The contours of the banks appeared on the fourth day. The heart strikes happily: Palestine! 
IN PALESTINE. 
The fourteenth year of my life, the most important of the rest of my thirteen years. In this year, I dropped the tether of "galuthu", I made a sea voyage to my homeland. I was always close but I was unfamiliar with her living conditions...
.....

I'm sitting in a boat, I'm going (back) to the ship. As we move away, the banks become more and more dear for me: 
"...my fatherland! You are like health;
How much you must be valued, will only discover the one who has lost you" * 
... With each stroke of the paddle, the heart strikes more pitifully.


*It is taken from an epic poem by the Polish poet, writer and philosopher Adam Mickiewicz. 





Na czwarty dzień ukazały się kontury brzegów. Serce uderza radośnie: Palestyna !

W PALESTYNIE.
Czternasty rok mego życia, najważniejszy z reszty mych lat trzynastu. W roku tym zrzuciłem pęta „galuthu". Odbyłem podróż morską do ojczyzny. Bliski byłem zawsze duchem ale obce były mnie jej warunki życia.

Siedzę w łódce jadę do okrętu. W miarę oddalania się brzegi stają się dla mnie coraz droższe: „Jak cię cenić trzeba, ten tylko się dowie"... Z każdym pociągnięciem wiosła serce uderza żałośniej. 

Tuesday, January 16, 2018

Reporter Małego Przeglądu śladami Janusza Korczaka - Drużyna piłki wodnej Makabi

29 czerwca 1928 r. otwarto przystań sekcji pływackiej przy Porcie Praskim. Na otwarciu obiektu obecni byli prof. Mojżesz Schorr, poseł Izaak Grunbaum i pedagog Janusz Korczak.


Drużyna piłki wodnej Makabi wyodrębniła się z sekcji pływackiej w 1925 r. W 1939 r. zdobyli Mistrzostwo Warszawy i w sierpniu rozpoczęli rozgrywki o awans do I ligi. W okresie pierwszych 10 lat istnienia przyniosła klubowi najwięcej sukcesów.

29 czerwca 1928 r. otwarto przystań sekcji pływackiej przy Porcie Praskim. Na otwarciu obiektu obecni byli prof. Mojżesz Schorr, poseł Izaak Grunbaum i pedagog Janusz Korczak. W drewnianym budynku znajdował się basen i trybuna na 500 osób. W oparciu o własną przystań działała sekcja kajakarska, posiadająca w 1934 r. już 100 kajaków.

Od lutego 1929 r. klub wydawał własny miesięcznik o nazwie „Makabi". Objętość wynosiła 16 stron. Ostatnie strony redagowane były w jidysz. Całość kosztowała 30 gr. Sporadycznie pojawiały się w nim fotografie.


Józef Hen wspomina w "Nowolipie. Najpiękniejsze lata” jak Gina, Lusia i Judyta Cukier, Hena daleka kuzynka, i jeszcze inne dziewczyny, na kilka dni przed wojną śpiewały, stojąc na tarasie nadwiślańskiego basenu Makabi, „Alexander's Ragtime Band” Irvinga Berlina. Śpiewały dla nas, chłopców, a my popisywaliśmy się dla nich wyczynami gimnastycznymi. I choć nie ma już tych dziewcząt, ale wciąż są i śpiewają. W pamięci pozostały młode i piękne.

Przystań sekcji pływackiej przy Porcie Praskim. W drewnianym budynku znajdował się basen i trybuna na 500 osób. W oparciu o własną przystań działała sekcja kajakarska