Saturday, December 30, 2017

In the pre-war steps of Janusz Korczak on Nowilipki street

Children in front of Merensztejn bakery at 7 Nowolipki street.








During the twenties and thirties, there existed in Polish a Jewish intelligentsia newspaper called Nasz Przegląd (Our Review). In 1926, Korczak, who was at the time already director of the Jewish Orphanage in Warsaw, created Mały Przegląd/The Little Review as a free insert to Nasz Przegląd/Our Review. The leaflet was reminiscent of any given newspaper, with one significant exception: it was entirely written by and for children.
For 13 years Mały Przegląd was distributed every week with a run of 50,000 copies, giving many children a voice in a world of adult strife and political unease.

Mały Przegląd (The Little Review) was a Friday supplement to Nasz Przegląd, the largest Polish-language Jewish daily newspaper published in Warsaw before World War II. The first issue of the weekly came out on 9th October, 1926. A week prior to its release, Janusz Korczak, the originator of the whole idea and its first editor-in-chief, introduced the concept:


There are many adults who write only because they feel no shame, and there are children who have many great ideas, remarks, and observations, but don't write, because they lack courage or just don’t feel like it. Our newspaper will encourage them to write. Encourage and embolden them.
The children could either send their letters by mail, telephone, or simply come to the The Little Review editorial office and personally say what was on their minds. The room and the adjacent corridor in 7 Nowolipki Street in Warsaw were always crowded and full of the bustle typical of a newspaper editorial office. Here, helped by Korczak and deputy editor Jerachmiel Wajngarten, a group of young editors such as Chaskiel Bajn, Madzia Markuze, Edwin Markuze, and Emanuel Sztokman did all the work necessary for the newspaper to appear in print. Later, Igor Newerly took over the editorial role.





On the hot night of 3 August 1942, 19-year-old Dawid Graber signed his name on a piece of paper and put it inside a metal box at 68 Nowolipki Street, in the heart of the Warsaw Ghetto. 
With Dawid was another teenager, Nahum Grzywacz, and a teacher, Izrael Lichtensztajn. The three were part of a colossal, secret attempt to record every detail of ghetto life in an archive - David's "great treasure". The codename for this project was Oneg Szabat - Oyneg Shabbes (Joy of the Sabbath). Izrael Lichtensztajn knew well the building as he was prior WWII director of the school hosted there.

Dawid Graber wrote:

I would love to see the moment in which the great treasure will be dug up and scream the truth at the world.... 
May the treasure fall into good hands, may it last into better times, may it alarm and alert the world to what happened… in the 20th Century… May history be our witness.

Izrael, Dawid and Nahum knew that they might have only hours, or minutes. The Gross Action started on 22 of July and trains with Jews (
6 000 -10 000 /day) which were caught in the daily actions were leaving as a shuttle to Treblinka death Camp. On the day they were hiding the archives, 2nd of August, 6 276 Jews had been taken to Treblinka and on the next day another 6,458 were seized.
August 5th,  6 613 were seized (among them Korczak and the children) and on next two days more than 20 000 were send Treblinka.

„Dla dzieci kolportera z Nowolipek. Szmul ma lat 4. Necha ma lat 7, Abramek 11 i Bincia lat 13 [...]. Wszelkie łaskawe ofiary przyjmuje administracja NP dla «Dzieci kolportera z ulicy Nowolipek»"

Monday, December 25, 2017

Janusz Korczak, Maria Curie-Skłodowska, Joseph Rotblat, Władysław Szpilman, Ludwik Zamenhof, Pola Gojawiczynska i Oneg Szabat czyli ulica Nowolipki razy siedem - x 7

Nowolipki 3 
Gmach Pałacu Mostowskich. Byłem tam ostatnio w lipcu 1967 roku po paszport zagraniczny. Paszport powrócił do Polski 3 lata pózniej pocztą dyplomatyczną a ja zostałem w Szwecji do dzisiaj.


Na budynku Nowolipki 3 jest informacja że w domu obok, Nowolipki 7, była redakcja pisma Mały Przegląd.


Nowolipki 7-9
W budynku Nowolipki 7, była redakcja pisma Mały Przegląd. Gazeta ukazała się jako piątkowy dodatek do "Naszego Przeglądu", największej w międzywojniu polskojęzycznej gazety żydowskiej. Pierwszy numer (9 października 1926) zapowiadał Janusz Korczak tak: "Jest wiele ludzi dorosłych, którzy piszą tylko dlatego, że się nie wstydzą; są dzieci, które mają wiele ciekawych pomysłów, uwag i spostrzeżeń, a nie piszą, gdyż nie mają odwagi albo im się nie chce. Dziennik nasz zachęci młodzież do pisania. Zachęci i ośmieli." 
Tej idei "Mały Przegląd" pozostał wierny do ostatniego numeru, który ukazał się 1 września 1939 roku.
W budynkach Nowolipki 7 i Nowolipki 9, była od 1923 roku redakcja pisma Nasz Przegląd jak i drukarnie w oficynach tych kamienic.

Ulica Nowolipki i ulica Dzika. Po wojnie pozostał tylko gmach Pałacu Mostowskich.

Ulica Dzika. Na drugim planie Nowolipki i budynki nr. 5 i 7.  Tory tramwajowe na ul. Dzikiej skręcają w prawo w ul. Dzielną. Po wojnie z ulicy Nowolipki pozostał tylko gmach Pałacu Mostowskich.

Zdjęcie Nowolipki 7 - okres Getta. Kawiarnia Merensteina i głodujące dzieci.

W kamienicy Nowolipki 7 w latach 30. oprócz redakcji gazet i drukarni, mieściła się też cukiernia Merenszteina.
Przed wojna, cukiernia była wiecznie zapchana dziennikarzami i redaktorami ”Naszego Przeglądu”, atmosfera więc panowała intelektualna, a język jidysz przeplatał się tu z polskim.
Cukiernia istniała także w getcie. Zmienili się bywalcy, a publiczność ze względu na brak towaru, starano się przyciągać często organizowanymi tu koncertami.

Adrien Brody jako Władysław Szpilman (The Pianist) gra w kawiarni Nowoczesna na ul. Nowolipki 10.
Nowolipki 10
Tu Władysław Szpilman (The Pianist) zaczął karierę wojennego pianisty w kawiarni Nowoczesna. Serwowano zimne i gorące zakąski i była ogrzana sala. Grywała tam orkiestra Artura Golda. Szpilman pisał w swoich wsponieniach Tam przychodzili ci bogaci, obwieszeni złotem, błyszczący od brylantów, i tam jaskrawo uszminkowane damy przy zastawionych łakociami stołach, w rytm strzelających korków od szampana oferowały swe usługi spekulantom wojennym. W Nowoczesnej nikt nie poświęcał mojej muzyce uwagi. Im głośniej grałem, tym głośniej rozmawiano. Jeden gość poprosił mnie przez kelnera, bym na krótko przerwał grę, gdyż nie pozwalała mu sprawdzić czystości dźwięku odkupionych właśnie od kogoś złotych dwudziestodolarówek. Sprzed witryny Nowoczesnej odpędzano umierających na chodniku żebraków. Z kawiarni Nowoczesnej przeniósł się Szpilman do kawiarni Na Siennej w Małym Getcie prowadzonej przez Tatianę Epstein w tym samym budynku gdzie mieścił się Dom Sierot Korczaka.

Nowolipki 11
Gmach Gimnazjum rosyjskiego gdzie mieszkała z rodzicami Maria Skłodowska. Tu odbywały się tajne wykłady Latającego Uniwersytetu na którym wykładał również Janusz Korczak. Budynek uległ zniszczeniu we wrześniu 1939.

Nowolipki 11 Gmach męskiego Gimnazjum rosyjskiego, tu mieszkała z rodzicami Maria Skłodowska. Tu odbywały się tajne wykłady Latajacego Uniwerystetu. Ludwik Zamenhof chodził do Gimnazjum na Nowolipkach.

Nowolipki 30 to redakcja Dos Kind, pisma Centosu z którym 
wspó
łpracował Janusz Korczak. 


Nowolipki 31 i 35 
Ogródki - popierane przez Judenrat poprzez organizacje TOPOROL - Towarzystwo Popierania Rolnictwa wśród Żydów która zaaranżowała dziecięce ogródki dla kilku szkół podstawowych w getcie na podwórkach i w miejscach gdzie domy zosta
ły zburzone we wrzesniu 1939 roku. Prace Toporolu trwały az do Gross Altion, Wielkiej Akcji w Getcie. Toporol zakładał ogródki warzywne gdzie tylko sie dało cokolwiek uprawiac nawet na cmentarzu. Czerniakow pisał w swoim Dzienniku, ostatnie zapiski to własnie o ogródkach i ten ostatni zapis z 1942-07-22 o Akcji:

1942-06-24
"Zwiedziłem ogródki w budowie na rogu Franciszkańskiej i Nalewek i na Nowolipkach, ogród w więzieniu."


1942-07-03
Obejrzałem nowe ogródki w budowie na Nowolipkach i na rogu Franciszkańskiej i Nalewek.

1942-07-05
W ogródku grała muzyka S[łużby] P[orządkowej]. Popis 600 uczniów i uczennic szkół powszechnych. Z aktorów wziąłem do siebie na trybunę małą dziewczynkę, ucharakteryzowaną na Chaplina (wielkie brawa). Religianci są przeciwni urządzaniu zabaw z muzyką i śpiewem w ciągu bieżących 3 tygodni (żałoba).

1942-07-08
Wieler ma do mnie pretensję, że urządzam zabawy dla dzieci, że uroczyście otwieram ogródki, że gra orkiestra etc. Przypomonam sobie film:okręt tonie, a kapitan, celem dodania ducha pasażerom, każe grać orkiestrze jazzbandowej. Postanowiłem naśladować tego kapitana.

1942-07-10
Zwiedziłem ogródki na Nalewkach i Nowolipkach. W niedzielę będą gotowe.

1942-07-12
O 9.30 otwarcie ogródka dla dzieci szkolnych na rogu Franciszkańskiej i Nalewek. Tłumy ludzi. Na ulicy, na dachach, na kominach, na balkonach. Orkiestra, chóry, balet. Przemawiałem do dzieci. Na ulicy dzieci zrobiły mi owację.

1942-07-15
Sam zwiedziłem lokal Nalewki 31. W niby to kawiarni zastałem kilkudziesięciu młodych ludzi, grających w domino i karty. Lokal ten przeznaczę na dzieci z aresztu (dom poprawczy). Zwiedziłem przy okazji ogród na rogu Franciszkańskiej (pełno dzieci).

1942-07-19
Z powodu paniki objechałem dziś w aucie całą dzielnicę. Byłem w 3 ogródkach. Nie wiem, czy udało mi się uspokoić ludność. Swoje jednak zrobiłem. Delegacjom, które się do mnie zgłaszają, staram się dodać ducha. Co to mnie kosztuje, nie widzą. Dziś wziąłem 2 proszki od bólu głowy, 1 cybialginę i walerianę. Pomimo to głowa mi pęka. Staram się, aby uśmiech z twarzy mi się nie odlepił.

1
942-07-22
O godzinie 10-ej zjawili się Sturmbahnführer Hoefle z towarzyszami. Telefony wyłączyliśmy. Dzieci usunięto z przeciwległego ogródka. Oświadczono nam, że z pewnymi wyjątkami mają Żydzi, bez różnicy płci i wieku, być wysiedleni na wschód. Dziś do godziny 4 pp. ma być dostarczonych 6000 ludzi.

To ul. Gęsia i ogródek przylegajacy do Judenratu który opisuje Czerniakow: 1942-07-22 O godzinie 10-ej zjawili się Sturmbahnführer Hoefle z towarzyszami. Telefony wyłączyliśmy. Dzieci usunięto z przeciwległego ogródka. Oświadczono nam, że z pewnymi wyjątkami mają Żydzi, bez różnicy płci i wieku, być wysiedleni na wschód. Dziś do godziny 4 pp. ma być dostarczonych 6000 ludzi.

Nowolipki 48/50
Kościół pw. św. Augustyna przy ul. Nowolipki 48/50 w
śród gruzów getta. Ujęcie ze skrzyżowania ul. Karmelickiej i Nowolipki w kierunku zachodnim. Na prawo od kościoła to ul. Dzielna, tu był przed wojna, pod nr 39, Zakład im. św. Stanisława Kostki (L). Tu przez od lutego 1942 r pracował Janusz Korczak podczas okresu getta kiedy w budynku mieścił się Główny Dom Schronienia. Z Pamiętnika Korczaka: JK planuje pracę na 13-14 lutego: poprosi listownie księdza z pobliskiej parafii o udział w zebraniu z niesumiennym personelem, a żonę piekarza o białą mąkę, sucharki lub biały chleb dla dzieci z biegunką. 

Nowolipki 48-50. Kościół pw. św. Augustyna przy ul. Nowolipki 48/50 wśród gruzów getta. Ujęcie ze skrzyżowania ul. Karmelickiej i Nowolipki w kierunku zachodnim. Na prawo od kościoła to ul. Dzielna, tu był przed wojna, pod nr 39, Zakład im. św. Stanisława Kostki (L). Tu przez od lutego 1942 r pracował Janusz Korczak podczas okresu getta kiedy w budynku mieścił się Główny Dom Schronienia.

Nowolipki 53
Do budynku Nowolipki 53 był zmuszony przeprowadzić rodzinę (z przyczyn finansowych) ojciec Józefa Rotblata, Zalman Rotblat. Przysz
ły noblista Joseph Rotblat przeprowadził się 1914 roku z warszawskiej willi przy ulicy Miłej na Nowolipki 53.Nowolipki, strona nieparzysta to miejsce gdzie mieszkało dwóch noblistów pracujących z radioaktywnoscią (Curie-Skłodowska i Rotblat).

Nowolipki 68
Od lata 1942 podejmowano próby ukrycia zasobów Oneg Szabat. Zadanie to Ringelblum powierzył Izraelowi Lichtensztajnowi, którego wspomogli dwaj młodzi uczniowie – Dawid Graber i Nachum Grzywacz. 3 sierpnia 1942 pierwsza część archiwum została ukryta w piwnicach budynku przy ul. Nowolipki 68, gdzie na 4 piętrze mieściła się żydowska świecka szkoła podstawowa a na 2 piętrze szkoła im. Bera Borochowa która była pod opieka partii Poalej-Syjon Lewica, partii do której kierownictwa należał Emanuel Ringelblum i Izrael LichtensztajnPartia Poalej Syjon została założona w 1906 roku na zjeździe w Połtawie przez Dow Bera Borochowa. Po wojnie po lewica i prawica Poalej Syjon połączyły się i były najsilniejszą partią żydowską działająca w Polsce.
W lutym 1943 w tym samym miejscu (Nowolipki 68) ukryto także drugą część archiwum. 
Na zdjęciu dzieci i nauczyciel ze szkoły podstawowej im. Bera Borochowa w pazdzierniku 1941 r.  Poprzednio tak jak w wielu budynkach w Getcie była tam kuchnia-szkoła gdzie podobnie jak  w innych takich "kuchniach" prowadzono tajne nauczanie (od poziomu szkoły podstawowej do kursów uniwersyteckich). Podobna "kuchnia" to ul. Dzielna 34. Kuchnia- dom Haszomer-Hacir i organizacji Dror. 
Spotkania Oneg Szabat odbywały się w tym budynku jak również część współpracowników tam mieszkała.
Dzieci ze szkoły Borochowa podobnie do dzieci Domu Sierot Korczaka przygotowywały przedstawienia teatralne. Ich ostatnie przygotowywane przedstawienie "Zwycięski marsz wiosny" było zaplanowane na sierpien 1942 roku. Nie odbyło sie.... Deportacje Gross aktion od 22 lipca 1942...

Ulica Nowolipki, październik 1941 rok. Po lewej kamienica nr 61, po prawej bliźniacza 68A i 70. Ciekawe są te dwie modernistyczne kamienice z zaokraglonymi narożnikami. Mają taką a nie inną formę bo miały stać po przekątnej planowanego skrzyżowania przedłużonej ul. Żelaznej do Nowolipek i dalej na północ. Wracając do zdjęcia - wygląda na to że oficer Wermachtu przyjechał z ciężarówką po meble, obrazy, pianino itp. do "swojego" nowego mieszkania w"dzielnicy niemieckiej". Dzieci (z nauczycielem z opaską) wyglądają jak wypuszczone na przerwę między lekcjami z budynku Nowolipki 68 (kamienica niewidoczna).

Oneg Szabat, konspiracyjne archiwum getta Warszawskiego - Archiwum Ringelbluma. 3 sierpnia 1942 pierwsza część archiwum została ukryta przez Izraela Lichtensztajna w piwnicach budynku przy ul. Nowolipki 68, poprzednio żydowskiej szkoły podstawowej.
18 września 1946 roku w gruzach przy ulicy Nowolipki 68, zostaje odnalezionych 10 metalowych skrzyń o wymiarach 15x30x50 cm. Hersz Wasser, jeden z trzech ocalalych współtwórców archiwym własnoręcznie wydobywał skrzynie spod ziemi.

18 września 1946 w gruzach przy ulicy Nowolipki 68, na terenie dawnego getta, zostaje odnalezionych 10 metalowych skrzyń o wymiarach 15x30x50 cm. Papiery w skrzyniach są wilgotne i uszkodzone. To pierwsza część poszukiwanego pod gruzami Podziemnego Archiwum Getta Warszawskiego. Hersz Wasser , jeden z trzech ocalalych współtwórców archiwym własnoręcznie wydobywa skrzynie spod ziemi. Oneg Szabat, konspiracyjne archiwum getta Warszawskiego - Archiwum Ringelbluma.

Nowolipki 90

…nie idź tak bezmyślnie za mężczyzną, choćby cię o to nie wiem jak prosił. 
Pola Gojawiczyńska “Dziewczęta z Nowolipek”.






Nowolipki z okresu Getta
Skrzyżowanie Nowolipek z Karmelicka. Widok na zachód

Ludwik Zamenhof - Nowolipki 5 czy Nowolipki 11-15
Rodzina Zamenhoffów przeniosła się do Warszawy w 1873 r. W związku z tym, Ludwik Zamenhof chodził do gimnazjum na Nowolipkach. Czy to chodzi o II Gimnazjum Klasyczne Męskie przy ul. Nowolipki 5 czy Nowolipki 11-15, nie wiem.
W tym czasie dyrektorem Gimnazjum był Mikołaj Troicki (Rosjanin), inspektorem Augustyn Aleksander Szmurło – filolog klasyczny, podinspektorem zaś Władysław Skłodowski, przyrodnik – ojciec Marii Curie.

Wednesday, December 20, 2017

Listy do Małego Przeglądu - Korespondenci - Kartki, pocztówki pamiątkowe dla korespondentów - Rubryki Korczaka - Erec, Hachszara, Szomer i Micwa nie wymagają wyjaśnień lub tłumaczeń!.


Pocztówka nie jest nagrodą, a pamiątką, wspomnieniem. 
Jedne dzieci zgubią ją na drodze życia,
inne - zachowają na długo.
Janusz Korczak - Jak kochać dziecko. Dom Sierot.


Siódma rocznica Małego Przeglądu. Na pierwszej stronie rysunek pokazujacy jak gazeta funkcjonowała. Od listów od czytelników do zecera. Pismo było interaktywne. Dzieci pisały i oczekiwały odpowiedzi na napiasane listy lub artykuły.

Redakcja na ul. Nowolipki 7. Tam pracowali młodzi redaktorzy: m.in. Chaskiel Bajn (segregował listy), Madzia Markuze (sekretarka), Edwin Markuze (reporter) i Emanuel Sztokman...


Pocztówka nie jest nagrodą, a pamiątką, wspomnieniem.  Jedne dzieci zgubią ją na drodze życia, inne - zachowają na długo - pisał Korczak o pocztówkach pamiątkowych. Istniały i w Domu Sierot i w Naszym Domu i w Małym Przeglądzie.


Nie wiem czy zachowały się jakieś pocztówki dla korespondentów. Mimo ze byli we wszystkich miastach w Polsce i prawdopodobnie również w Europie. To pokazuje, niestety ogrom Zagłady, ponad 99% zamordowanych w wielu regionach. Tutaj jest tygodniowy spis nie doreczonych pocztówek - Paryż, Budapeszt, Włocławek, Bydgoszcz, Lódz, Pinsk....

Ilu było korespondentów? Liczba korespondentów podana w 1929 roku to 3 200 dzieci. Oprócz korespondentów byli tzw współpracownicy.

Młodzi redaktorzy: Chaskiel Bajn (segregował listy), Madzia Markuze (sekretarka), Edwin Markuze (reporter) i Emanuel Sztokman (sekretarz). Dzieci, pod opieką Korczaka i jego zastępcy Jerachmiela Wajngartena, pracowały na ul. Nowolipki 7.
Ponadto w pracach nad gazetą brali także udział – w latach 30-tych czyli gdy redaktorem został Igor Newerly – Lejzor Czarnobroda, Kuba Hersztajn i Hersz Kaliszer. Średnio do redakcji przychodziło ok. 4 tys. listów rocznie (po 10 latach w archiwum redakcyjnym zgromadzono 45 tys. listów), w jednym numerze wykorzystywano ok. 100 listów.

Dla autorów najbardziej wartościowych listów przewidziane były nagrody: do ich domów przychodziły pocztówki pamiątkowe, bilety do kina na seansy organizowane specjalnie dla korespondentów, książki lub szachy.

Pocztówkowcy - Pocztówka kwiatów i Pocztówka owoców.
Specjalne pocztówki pamiątkowe były jednocześnie wejściówkami na seanse filmowe kub na inne atrakcje jak wstęp do cyrku. By nie zjawiło się za dużo osób były ogłaszane na pierwszej stronie Małego Przeglądu seanse dla posiadaczy widokówek z owocami i oddzielnie dla posiadaczy widokówek z kwiatami.

Bilety Prasowe do Cyrku Staniszewskich.
Każdy pocztówkowiec, o ile się nie spóźni, otrzyma dwa bilety: jeden dla siebie, drugi dla
osoby przez niego zaproszonej.
Bilety na cztery różne występy były tym razem tylko
dla posiadaczy widokówek z owocami.



Specjalne pocztówki pamiątkowe były jednocześnie wejściówkami na seanse filmowe kub na inne atrakcje jak wstęp do cyrku. By nie zjawiło się za dużo osób były ogłaszane na pierwszej stronie Małego Przeglądu seanse dla posiadaczy widokówek z owocami i oddzielnie dla posiadaczy widokówek z kwiatami.


Redakcja rozwinęła sieć kół terenowych Małego Przeglądu: w Białymstoku, Częstochowie, Łodzi, Otwocku założono skrzynki redakcyjne.
Na początku w Małym Przeglądzie prawie nie było beletrystyki, a opowiadania i fragmenty powieści pojawiały się przede wszystkim latem, kiedy do redakcji przychodziło mniej listów.

Mały Przegląd”, 4 marca 1932.

Wolna Trybuna z artykulikiem Teodora Niewiadomskiego "Napoleon, zdobywca swiata wojownik".

Co u nas słychać i Wiadomości bieżące

Korczak wprowadził podział na rubryki m.in. Co u nas słychać, Wolna Trybuna, Idziemy, Wiadomości bieżące, w której pojawiały się listy z Warszawy, oraz Z kraju dla listów z prowincji. Kiedy niepokoili się brakiem odzewu ze strony redakcji, Korczak odpisywał: „Kto wyśle list do „Małego Przeglądu”, niech się nie dziwi, że go zaraz nie ma, i niech się nie boi, że zginął. Bo jest tak: Przez tydzień zbieramy listy. Potem Chaskiel je numeruje, wpisuje do książki imię, nazwisko i adres. (…) Listy zawiązuje się zielonym sznurkiem i wkłada do teczki. Listy numeruje się niebieskim ołówkiem. Potem ja w okularach czytam listy i czerwonym ołówkiem piszę, co z każdym listem zrobić. (…) Nie można się spieszyć, bo będzie bałagan i powiedzą, że „Mały Przegląd” jest głupi. (…) Bardzo ważne i trudne listy czekają długo, bo trzeba się radzić różnych ludzi, co odpowiedzieć, albo sprawdzić, czy napisali prawdę. W gazecie trzeba wszystko robić bardzo ostrożnie i uważnie. I żeby nie było bez sensu.” 

Tym, którzy się dziwią i niepokoją  Mały Przegląd”, 5 listopada 1926.

Większość reporterów Małego Przeglądu (m.in. Harry Kaliszer, Kuba Hersztajn, Lejzor Czarnobroda zginęła podczas Zagłady.



Z pokolenia na pokolenie. Dzieci dorastały i wyrastały z Małego Przeglądu ale nie traciły kontaktu. Szabes ojbst to bakalije. poczęstunek sobotni, szabasowy.

Wg. mnie to niepoprawnie pisać że pisanie po polsku i wydawanie Małego Przeglądu było częścią strategii asymilacji żydowskich dzieci i że "to" rozwiąże problem antysemityzmu. W polskim społeczeństwie były duże grupy Żydów używających wyłącznie jezyk polski. Byli to najczesciej Żydzi sekularni nie jacyś tam spolonizowani czy też asymilowani.

Korczak nie sądził że wychowywanie dzieci/sierot polskich i żydowskich może się odbywać w tych samych sierocińcach. Była to nie tylko kwestia religii ale również kwestia funduszy.

Mały Przegląd był skierowany przede wszystkim do dzieci i młodzieży żydowskiej. Był jednak miejscem spotykania się dzieci polskich i żydowskich. Polskie dzieci i młodzież to m.in. Teodor Niewiadomski, Marysia Cabańska (pseud. Maria z Brwinowa) i jej kolega z tej samej szkoły Kazik Dębnicki (pseud. Tadeusz B-ski). Wszyscy ww przeżyli i napisali wspomnienia o Korczaku a Marysia Cabańska opisała Mały Przegląd i przedrukowała swoje przedwojenne artykuły (Maria Szulecka, Marysia i Jojne). 

Marysia i Jojne. Czyli o polsko-żydowskich sprawach w „Małym Przeglądzie” Janusza Korczaka.

Mały Przegląd był skierowany przede wszystkim do dzieci i młodzieży żydowskiej. Był jednak miejscem spotykania się dzieci polskich i żydowskich. Polskie dzieci i młodzież to m.in. Kazik Dębnicki (pseud. Tadeusz B-ski).

9 października 1926 roku ukazał się nowy, piątkowy dodatek do „Naszego Przeglądu”, największej w międzywojniu polskojęzycznej gazety żydowskiej. Redaktor Janusz Korczak zapowiadał go tak: „Jest wiele ludzi dorosłych, którzy piszą tylko dlatego, że się nie wstydzą; są dzieci, które mają wiele ciekawych pomysłów, uwag i spostrzeżeń, a nie piszą, gdyż nie mają odwagi albo im się nie chce. Dziennik nasz zachęci młodzież do pisania. Zachęci i ośmieli”. W Jubileuszowym numerze Korczak drukuje swoja wizje na temat gazety.

W Małym Przeglądzie słowa takie jak Erec, Hachszara, Szomer czy Micwa występują często i w redakcyjnych tekstach i w listach do redakcji. Dla czytelników Małego Przeglądu nie wymagają wyjaśnień lub tłumaczeń!

Wiele numerów Małego Przeglądu z lat 30. pokazuje narastanie w Europie i Polsce nastrojów faszystowskich i antysemickich, nastroi i polityki która również nie ominęła Korczaka - zakończenie współpracy z Naszym Domem na Bielanach i wymówienie współpracy przez Polskie Radio.

M.in. dlatego w Małym Przeglądzie coraz częściej pojawiają się relacje z Palestyny, listy i reportaże z obozów szomrów, przygotowujących żydowskie dzieci do wyjazdów do Erec Israel.

Korczakowi zależało na kontaktach i Eretz Israel (Palestyną). To kontakty nie tylko na forum Małego Przeglądu lecz między dziećmi z Erec i dziećmi z Domu Sierot. List do Dodiuka w Erec Israel, m.in. na temat zielników jest tego najlepszym świadectwem.

Korczakowi bardzo zależało na kontaktach i Eretz Israel (Palestyną). Te kontakty to nie tylko na forum Małego Przeglądu lecz między dziećmi z Erec i dziećmi z Domu Sierot. List do Dodiuka, m.in. na temat zielników jest tego najlepszym świadectwem.


Lusia z Częstochowy jako korespondentka Małego Przeglądu dostała dostała darmową prenumeratę gazety Gazety Iton-Katan po hebr., Mała Gazeta. Gazeta była wydawana przez Tarbut. Rzadko spotykane w Małym Przeglądzie - zdjęcie, pierwsze takowe to Misza Geler. Korczak uwazał ze jest wystarczajaco zdjęc w Naszym Przegladzie i w dodatku Naszym Przeglądzie Ilustrowanym, tak ze zdjęcie Lusi z Czestochowy to wyjątek.

Mapa pokazujaca zasięg korespondencji Małego Przeglądu z 1934 roku. Liczba i zasięg zagranicznych korespondentów wzrastała az do 1939 roku. Wiele numerów Małego Przeglądu z lat 30. pokazuje narastanie w Europie i Polsce nastrojów faszystowskich i antysemickich, nastroji i polityki która również nie omineła Korczaka - zakonczenie współpracy z Naszym Domem na Bielanach i wymówienie współpracy przez Polskie Radio. M.in. dlatego w Małym Przeglądzie coraz częściej pojawiają się relacje z Palestyny, listy i reportaże z obozów szomrów, przygotowujących żydowskie dzieci do wyjazdów do Erec Israel.

Iton-Katan po hebr., Mała Gazeta była wydawana przez Tarbut. Tarbut był organizacją świecką, zwalczającą „klerykalizm” tradycyjnej szkoły żydowskiej. Promował nowoczesną kulturę hebrajską i wychowanie młodzieży w duchu narodowym, z akcentem na pielęgnowanie miłości do Palestyny i poczucie związku z dziełem tworzenia podwalin pod przyszłą państwowość żydowską. Język hebrajski pełnił w placówkach Tarbutu rolę żywej mowy codziennej, tak jak dzisiaj w Izraelu. 

O kontaktach Korczaka z wydawcami Iton Katan, Małej Gazety to wiadomo że korespondenci Małego Przeglądu, tacy jak Lusia z Częstochowy dostawali darmową prenumeratę. Najbardziej prawdopodobny kontakt to Y (J) Wajngarten, wydawca wielu pism w Polsce w jezyku  hebrajskim i żydowskim. Jerachmiel Wajngarten był bursistą w Domu Sierot w latach 1923–1925 a następnie współpracował z „Małym Przeglądem”.
Wiadomo również że Korczak w latach 1922-1923 był wykładowcą w Seminarium dla freblanek w warszawskim oddziale Tarbutu.



Gazeta - Iton Katan. "Hymnon le - Dard'ki" (Hymn do mojego dziecka) napisany przez Icchaka Kacenelsona. Tekst razem z nutami. opublikowany w czasopismie dla dzieci "Iton Katan," numer 27 - 28.  Kacenelson napisał w latach 1943-1944, Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie.

Wokół Małego Przeglądu wytworzył się rodzaj społeczności, która wykraczała ponad społeczne czy narodowe podziały. Organizowano konferencje czytelników, wspólne imprezy kulturalne, turnieje szachowe i łyżwiarskie, powstała drużyna kajakowa. Podobnie zresztą jak różne kółka zainteresowan w Domu Sierot na Krochmalnej. Redakcja rozwinęła sieć kół terenowych "Małego Przeglądu" a w Białymstoku, Częstochowie, Łodzi, Otwocku założono "skrzynki redakcyjne". Na zdjęciu drużyna kajakowa na wycieczce z Igorem Newerlym. Na górnym zdjęciu Igor Newerly i Madzia Markuze.

18 maja 1935 r, Mały Przegląd w języku esperanto, tak naprawdę to tylko kilka zdan w tym języku ale legenda o numerze esperanto jest powtarzana przez wielu.

Po wojnie zostały tylko wypalone resztki staroświeckiej kamienicy Nirensteina przy ulicy Nowolipki 7. Zamykała ona perspektywę Zamenhofa od południa.

To tutaj była redagowana wpływowa żydowska gazeta wydawana w języku polskim - „Nasz Przegląd”. Powstała już w Polsce niepodległej, w 1923 r., i ukazywała się pod redakcją pisarza, poety, publicysty i tłumacza Jakuba Appenszlaka.

Appenszlak tłumaczył m.in. dzieła Theodora Herzla, Szolem Alejchema i Szaloma Asza, sam też był pisarzem. Opublikował „Piętra” - powieść syjonistyczną, w której ukazane zostały społeczno-psychologiczne uwarunkowania dojrzewania nowej generacji syjonistów od wybuchu pierwszej wojny światowej po współczesność, czyli rok 1930.

W kamienicy w latach 30. mieściła się też cukiernia Jedyni Merensztein. Była wiecznie zapchana dziennikarzami i redaktorami ”Naszego Przeglądu”, atmosfera więc panowała intelektualna, a język jidysz przeplatał się tu z polskim.

Cukiernia istniała także w getcie. Zmienili się bywalcy, a publiczność starano się przyciągać często organizowanymi tu koncertami.

Józef Hen wspomina: Na klatce schodowej wisiała skrzynka, do której dzieci mogły wrzucać artykuliki, tzw. listy. Podziwiałem najbardziej czynnych i utalentowanych współpracowników – sławy wśród tej młodzieży – Lusia z Częstochowy, Aneri, Emkott, Harry, Lejzor z Gęsiej, Leon-Glattenberg.

Glattenberg, później znany jako Ze'ev - Leon Harari opiekował się Pomnikiem Korczakowskim i kamieniem pamiątkowym mojego Ojca. Spotkałem go wielokrotnie w kibucu Maale Hachamisza koło Jerozolimy gdzie jest Puszcza Korczaka i Las ku pamięci mojego Ojca współpracownika Korczaka - Misza Wasserman-Wróblewski).



Sunday, December 17, 2017

Över 250 000 tittade på https://jimbaotoday.blogspot.se

Läsare av min blog domineras av Polen och Sverige samt av USA då det flesta artiklar jag författar är just på polska, svenska och engelska. Enstaka är skrivna på ryska.

Det mest lästa inlägget i min blog blev Ohydne pomijanie Pogromu kieleckiego som handlar om hur man i Polen försöker glömma den största pogromen efter Andra världskriget.

Det mest lästa inlägget i min blog blev Ohydne pomijanie Pogromu kieleckiego som handlar om hur man i Polen försöker glömma den största pogromen efter Andra världskriget. Det gör bl.a. herr Dariusz Stola som är chef för Muzeum Polin i Warszawa. Han har utelämnat Pogrom Kielecki i sin avhandling från 2010, Kraj bez wyjścia? Migracje z Polski 1949–1989
om efterkrigets judiska emigrationer från Polen. I hans värld åren 1946-1949 har aldrig existerats. Inte ens i texten på de 535 sidor som avhandlingen avser har Stola refererat till den största emigrationen, mellan 100 000 och  200 000 judar lämnade Polen. Stola kör samma taktik i Muzeum Polin där föreläsningar om judiska emigrationer startar helst år 1956 med kulmen 1968-1969 då 12 000 judar totalt lämnade Polen.

De tre andra mest citerade bland de 2002 inlägg jag har skrivit handlar naturligtvis om Janusz Korczak, hans liv, skrifter och hans pedagogik. Det mest lästa handlar om Korczak Monumentet. Det beror på att i beskrivningen har jag använt de flesta ord som karakteriserar Korczak och hans pedagogik som finns i själva verket som jag hoppas få snarast färdigt.

Det mest lästa handlar om Korczak Monumentet i samarbete med konstnären Justyna Bamba. Antalet "hits" beror troligen på att i beskrivningen av det har jag använt de flesta ord som karakteriserar Korczak och hans pedagogik som finns i själva verket som jag hoppas få snarast färdigt.

Inlägget från 2014 om mördandet av judar i ravinen Babij Jar i Kiev, logistiken där och hjälpen från den lokala befolkningen att mörda sina före detta grannar finns bland de mest lästa inläggen.
Senare år 2017 skrev jag en utförlig uppdatering av det förra inlägget, nedan.

Inlägget från 2014 om mördandet av judar i ravinen Babij Jar i Kiev

Inlägget från 2014 om mördandet av judar i ravinen Babij Jar i Kiev, logistiken där och hjälpen från den lokala befolkningen att mörda sina före detta grannar finns bland de mest lästa inläggen. Senare år 2017 skrev jag en utförlig uppdatering av det förra inlägget.

Wednesday, December 13, 2017

Choinka u Korczaka czy Chanuka - Od 1912 do 1941 roku - Pomarcowe choinki - "Bujda" - Interpress.

IN PREPARATION


Tak, to prawda. Chanuka była obchodzona w Domu Sierot.

Przemówienia radiowe Ojca Korneliana Dende z Buffalo. Jeszcze jeden dowód, jak "choinka rosła". Od fikcji do anegdoty… Ojciec Dende przeczytal prawdopodobnie książkę Mariana Apfelbauma Two flags: return to the Warsaw Ghetto. W tej pracy M. Apfelbaum "rozwija" historię opublikowaną przez Teodora Niewiadomskiego w Kulturze w 1968 roku (tak, w tym "marcowym" roku!)

Tak to prawda. Korczak mówił o choince i Gwiazdce w Polskim Radiu.

Tak to prawda. Korczak mówił o choince i Gwiazdce w Polskim Radiu.

Chyba nie powinienem w tytule napisa
ć choinka w Domu Sierot Korczaka albowiem choinki w Domu Sierot nigdy nie było - ani na ul. Krochmalnej, ani w Getcie w domach na Chłodnej i Siennej.


Wegetatywnie choinka zaczęła się na dobre mnożyć w książce Marka Jaworskiego, pt. „Janusz Korczak” (Interpress 1973). Autor na stronie 125-126 cytuje gorliwie artykuł Niewiadomskiego.

Wegetatywnie choinka zaczęła się na dobre mnożyć w książce Marka Jaworskiego, pt. „Janusz Korczak” (Interpress 1973). Autor na stronie 125-126 cytuje gorliwie artykuł Niewiadomskiego.

Choinka w Domu Sierot zaczęła rosnąć a nastepnie mnożyć po Marcu-1968 i po zamknięciu Polskiego Komitetu Korczakowskiego w tym samym roku.

Choinka zakwitła u Teodora Niewiadomskiego, Teodor Niewiadomski, Z pomocą dla warszawskiego getta (Kultura nr 161, 21.04.1968). Kilka tygodni po tym sławnym, niesławnym Marcu 1968. Tak, to wtedy zaczęła choinka kiełkować i rosnąć. To chyba nie przypadek!

Wegetatywnie jednak zaczęła na dobre mnożyć w książce Marka Jaworskiego, pt. „Janusz Korczak” (Interpress 1973). Autor na stronie 125-126 cytuje gorliwie artykuł Niewiadomskiego.

bujda - napisał na marginesie książki Jaworskiego mój Ojciec, Michał Wasserman Wróblewski który był w getcie do stycznia 1943 roku i m.in. szmuglował jedzenie i bron do getta. To były jednak duże zorganizowane grupy które zajmowały sie szmuglem. Ten tunel to tunel miedzy dwoma domami na ul. Muranowskiej którym Karski dostał sie do getta. Wg. opisu Karskiego "liczył około czterdziestu metrów długości i miał niewiele więcej niż metr wysokości".

Co do tuneli w Getcie Warszawskim to jest opisany tylko jeden.
Jan i Feiner weszli do bramy kamienicy przy Muranowskiej 6, po "aryjskiej" stronie muru getta. Przywitał ich tam dozorca, występujący pod imieniem "Staszek", i poprowadził do piwnicy. Tam czekał na nich dwudziestojednoletni "Dudek" Landau z żydowskiej konspiracji. Niewiele wiedział o misji Jana; jego przełożony powiedział mu jedynie, że pojawi się bardzo ważna osoba i że jego zadaniem jest ochrona konspiracyjnego tunelu, którym Polak ma dostać z getta. Tunel wykopały dzieci z getta pod kontrolą Żydowskiego Związku Wojskowego. Tunel ten zaczynał się pod kamienicą stojącą na terenie getta, przechodził pod murem, który biegł przez środek ulicy Muranowskiej, i kończył się w piwnicy po drugiej stronie. Landau poprowadził Jana i Feinera tunelem, który liczył około czterdziestu metrów długości i miał niewiele więcej niż metr wysokości. Posuwali się na czworakach w absolutnej ciszy, którą na chwilę przerwało zduszone przekleństwo Jana, gdy uderzył głową o wystającą rurę.
W piwnicy po drugiej stronie Muranowskiej Feiner i Jan przebrali się w zniszczone ubrania z naszytą Gwiazdą Dawida na ramionach. W tym przebraniu wyszli na ulice getta.

Fragment książki: E. Thomas Wood, Stanisław M. Jankowski, Karski - Opowieść o emisariuszu, przekład: Jan Piekło, Piotr Pieńkowski, Kraków-Oświęcim 1996, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Państwowe Muzeum Oświęcim-Brzezinka, wydanie I, s. 143-147.


Bzdury Marka Jaworskiego są mieszane z prawdą i dlatego robią się dla czytelnika wiarygodne. Podobnie zresztą jak w książce Krall o Edelmanie - Zdążyć przed Panem Bogiem, (literatura obowiązkowa dla szkół), ta sama technika.

Uznać wszakże trzeba to niezaprzeczalne prawo pisarzy: fakty stają się dla nich inspiracją twórczego zamysłu. Fikcja literacka nie przekreśla utworu, mimo że u kogoś wywołuje zdziwienie czy wręcz niesmak. Daleko większe natomiast wymagania stawiam komentatorom życia i dzieła Starego Doktora. Chyba mamy prawo żądać od nich pełnej odpowiedzialności, zwłaszcza za drukowane słowo, bo ich relacje i racje, przekazywane są współczesności, młodemu pokoleniu i potomnym. 

Littera scripta manet - Napisane listy pozostają.
Tak napisał mój ojciec, Michał Wasserman Wróblewski, czytając pomarcowe "dzieła o Korczaku" i o tej choince której nigdy nie było.

Dalsze pomarcowe, wegetatywne rozmnażanie się Choinki u Korczaka opisanej w książce Marka Jaworskiego, Janusz Korczak (Interpress 1973) to tłumaczenie jej na niemiecki. Cytowane "wspomnienia" Niewiadomskiego zaczynaja rosnąć w Niemczech i są cytowane i rozpowszechniane przez niemieckich autorów i profesorów pedagogiki.

Smród wokół Polski po antysemickiej kampanii w latach 60-tych i po Marcu 1968 roku trwał "na zachodzie" przez wiele lat. W tym okresie miały polskie agencje prasowe duże trudności z zamieszczaniem materiałów agencyjnych w zachodniej prasie. Zdaniem przedstawiciela zagranicznego w Sztokholmie spowodowane one były „wzmożoną kampanią antypolską, naprzód policyjną, a następnie prowadzoną przez większość środków masowego przekazu w Szwecji”. Interpress w Skandynawii reprezentowali: red. Rudolf Hoffman, od 1 sierpnia 1979 red. Kazimierz Bilanow; a następnie od 1 kwietnia 1980 red. Maciej Górski. W okresie Marca-68 kierował Interpressem Janusz Kolczyński w latach 1967-1971, a potem kierowali kolejno: Janusz Moszczeński 1971-1976 a następnie Mirosław Wojciechowski— do roku 1983 a potem chyba Bierut.
Interpress który działał od 1967 stał się gigantem medialnym i wydawniczym. W latach 1971-1978 nakładem wydawnictwa „Interpress” ukazało się ponad 660 tytułów o nakładzie blisko 8 min egzemplarzy.

Do odświeżenia powietrza, próby wywietrzenia smrodu znów sięgniento m.in. po Starego Doktora. Nowe książki, nowe przedruki nowe tłumaczenia. W kreowaniu pozytywnego wizerunku Polski za granicą służyć miały także wystawy informacyjno-propagandowe, przygotowywane przez Interpress. Najważniejszymi ich odbiorcami były Ambasady PRL i Instytuty Kultury Polskiej. 

Wystawy. obejmowały m.in. następujące tytuły:
  • Tradycje polskiego ruchu robotniczego — 15 egz., 6 wersji językowych
  • Jak kochać dziecko? — Janusz Korczak — 9 egz., 4 wersje językowe
  • Kolorowy świat w polskiej książce dziecięcej — 10 egz., 4 wersje językowe.
Oczywiście te dwie ostatnie związane z Korczakiem

Główne zadanie Interpressu zostało określone jako kształtowanie pozytywnego wizerunku Polski Ludowej w zagranicznych środkach masowego przekazu oraz przeciwdziałanie dezinformacji dotyczącej naszego kraju. Polska Agencja „Interpress” (PAI lub Interpress) funkcjonująca w latach 1967-1990 stanowiła element oficjalnej propagandy zagranicznej PRL. Utworzenie Intrepressu nieprzypadkowo zbiegło się w czasie z uchwałami VIII Plenum KC PZPR (16-17 maja 1967 roku), zmierzającymi do zintensyfikowania walki ideologicznej z Zachodem i polskimi ośrodkami emigracyjnymi. Powyższy opis ważny jest do opisania warunków w jakich powstało wiele ksiazek wydanych przez Interpress. 

Agencja Interpress zorganizowała 29 lutego 1968 r konferencję prasową poświęconą inscenizacji Dziadów Mickiewicza by wytłumaczyc "Zachodowi" zdanie polskiego rządu i partii. 8 marca kulminowały protesty marcowe.

Marek Jaworski to do 1970 roku autor książek z dziedziny sztuki: W kręgu Kenara (1968), Sztuka wokół nas (1970). Nie wiadomo, a własciwie wiadomo, dlaczego wziął się po Marcu 1968 za biografistyki pisane i wydane w wydawnictwie Interpress: m.in. Tadeusz Kotarbiński (1971), Janusz Korczak (1973), Ludwik Hirszfeld (1977).


Marek Jaworski to do 1970 roku autor książek z dziedziny sztuki. Nie wiadomo, a własciwie wiadomo, dlaczego wziął się po Marcu 1968 za biografistyki pisane i wydane w wydawnictwie Interpress: m.in. Janusz Korczak (1973).

Po Jaworskim "zaskoczyli" inni z pełnymi cytatami albo z cytowaniem cytatu. Zrobiła się prawdziwa wrzawa. Z igły widły. I nagle mówi się o obchodzeniu Świąt Bożego Narodzenia w Domu Sierot! To oczywista i szkodliwa bzdura, tak samo jak opowieści o "przemarszu ze śpiewem i zielonym sztandarem na Umszlag"!!!!

Artykuł Teodora Niewiadomskiego oraz historia z choinką i rzekomą Gwiazdką u Korczaka są dalej eksploatowane, m.in. w książce Mariana Apfelbauma Dwa sztandary. O tej publikacji wypowiada sie historyk z UJ, Tomasz Gąsowski:
Nie jest to praca ściśle naukowa, rygorystycznie przestrzegająca wszystkich reguł warsztatu historycznego. Dlatego też pojawiają się w niej wypowiedzi, opinie czy relacje, wobec których autor nie wykazał należytego krytycyzmu, co rzutować może na niektóre z jego ostatecznych konkluzji.

Krzywe zwierciadła są niegroźne w Wesołym Miasteczku. Gorzej, kiedy służą zniekształceniu prawdy historycznej w publikacjach naukowych czy pseudonaukowych, które czytelnik przyjmuje bezkrytycznie. Cytaty - powtarzane, niezweryfikowane słowa - mają moc plotki, która zatacza kolejne kręgi. 


"Krzywe zwierciadło" zmienia się często w "Głuchy telefon". A nieszkodliwa zabawa dziecięca w irytujące utrwalanie półprawd i przeinaczonych faktów. W grze w "głuchym telefon" wiadomość jest stopniowo zniekształcana, jej brzmienie przeinaczane. Na końcu otrzymujemy komunikat całkowicie odmienny od pierwotnego. Dla mnie historia choinki i rzekomego obchodzenia chrześcijańskich świąt w Domu Sierot Janusza Korczaka to typowy komunikat z  takowego "głuchego telefonu”.

Leon Glatenberg - Harari skrytykował Dębnickiego: A wiec po latach milczenia nagłe olśnienie! Odtworzyć dla potomności rozmowy, jakich nie było.

Niestety, tylko kilka osób z prawdziwego (!) kręgu korczakowskiego sprzeciwiało sie publikacji fałszywych relacji i faktów. Leon Glatenberg [Harari], którego spotkałem dwukrotnie w kibucu Maale Hachamisha pod Jerozolimą, kolega Kazimierza Dębnickiego z okresu „Małego Przeglądu”, napisał o "nowej produkcji faktów na temat Korczaka i swoich rozmów z Korczakiem":
A wiec po latach milczenia nagłe olśnienie! Odtworzyć dla potomności rozmowy, jakich nie było.

Podobnie skrytykował Dębnickiego w polskim tygodniku ‘Polityka” (Polityka /nr 38, 21 września 1985) K. Koźnicki:
Mało wiarygodnie brzmią cytowane, po pół wieku z górą... fragmenty rozmów Korczaka z młodym Dębnickim.

Inne przekłamania na temat Doktora zawiera artykuł Edwarda Poznańskiego pt. Korczak był zwolennikiem kary cielesnej...” w londyńskich emigracyjnych Wiadomościach (18 listopada 1973 r).

Z londyńskiego wydawnictwa pochodzi również wydana w 1981 roku książka Tamary Karren Kim był ten człowiek. I ta publikacja zawiera sporą dozę nieścisłości...



Na dowód istnienia głuchych telefonów cytuję urywki tekstu Gwiazdka dla sierot żydowskich Doktora Janusza Korczaka, ≈ przemówíenia radiowego Ojca Korneliana Dende z Buffalo. Przykład,  jak "choinka rosła". Od fikcji do anegdoty… Wygłoszone 17 grudnia 1989 r. 

Na dowód istnienia głuchych telefonów cytuję tekst przemówíenia radiowego Ojca Korneliana Dende z Buffalo. Na dowód również, jak "choinka rosła". Od fikcji do anegdoty…

Ojciec Dende przeczytał prawdopodobnie książkę Mariana Apfelbauma Two flags: return to the Warsaw Ghetto. W tej pracy Apfelbaum "rozwija dalej" historię opublikowaną przez Teodora Niewiadomskiego w Kulturze w 1968 roku (tak, w tym roku!)

Po szkodliwym i pseudonaukowym eksperymencie Aleksandra Lewina (socrealistyczna w formie i treści praca opublikowana przez wydawnictwo PZWS, 1953) nic już doprawdy nie dziwi. Lewin wykonał też karkołomną sztuczkę (królik z kapelusza) ze znikającym Korczakiem, którego przemienił w radzieckiego teoretyka pedagogiki Makarenkę. Układ luster Lewina odpowiadał ówczesnemu stalinowskiemu układowi politycznemu. Ku ubolewaniu mojego ojca który protegował Lewina w 1937 roku jako bursistę do Korczaka (obydwaj pochodzili z Pińska), Lewin nigdy wprost nie przeprosił za to haniebne „uśmiercenie Korczaka w latach 50-tych”. Ślad (mały) samokrytyki Lewina znajduje się w odnośniku do „Wprowadzenia” do pierwszego wydania „Pism Wybranych Janusza Korczaka”. Lewin pisze, -w czasie przeszłym-, "Mogę w tym miejscu odwołać się do moich własnych powodów, jakie wyznawałem” (zobacz w „Problemy Wychowania Kolektywnego”, PZWS, 1953). Aleksandra Lewina nazywali powszechnie korczakowcy "on" albo "profesor" - nikt mu nie przebaczył zdrady. Pisze o tym Jarosława Abramow, syn Pana Jerzego, Igora Newerlego w swojej książce „Lwy mojego podwórka”. Jego wspomnienia z okresu dzieciństwa, w które wpisana została II wojna światowa zawierają ciekawe obrazy z ostatnich kolonii w Goclawku jak również "Zapaście polskiego ruchu korczakowskiego po wojnie.

Joanna Olczak-Ronniker w swojej książce „Korczak. Próba biografii” daje wprost wyraz irytacji wobec stosunku Lewina do dokumentów, które mój ojciec Misza Wasserman Wróblewski zebrał z pokoju Korczaka wieczorem 5 sierpnia 1942 i przeniósł do Dużego Getta. Dokumenty dotarły na aryjską stronę, na Bielany i tam, w Naszym Domu co poniektóre, znikły.

Za Ronniker-Olczak cytuję Lewina Nie warto zagłębiać się nadmiernie w tego rodzaju detektywistyczne rozważania (SIC!).


Papiery i okulary Korczaka, które mój ojciec zgromadził i przeniósł do Dużego Getta, były przenoszone z "kwatery na kwaterę" w Dużym Getcie.

Papiery i okulary Korczaka, które mój ojciec, Michał Wasserman Wróblewski, zgromadził do dwóch walizek i przeniósł do Dużego Getta, były przenoszone z "kwartery na kwarterę" w Dużym Getcie. Należało przenosić się z ulicy na ulicę, z mieszkania do mieszkania tak długo jak długo trwały tzw kotły i deportacje do Treblinki. Materiały udało się przeszmuglować z getta na stronę aryjską do Igora Newerlego i następnie zostały zamurowane w ścianie w Naszym Domu na Bielanach. Po wojnie jeden z pracowników skradł je, myśląc że uda mu się coś prywatnie na tym zyskać. Po śmierci tego człowieka, wdowa odnalazła dokumenty. Nie bardzo wiedziała co ma z nimi zrobić Zrozumiała, że jej mąż korczakowiec był złodziejem mienia pokorczakowskiego. Postanowiła oddać papiery w bardzo zawikłany sposób. Pokrętność jej działań polegała na oddaniu dokumentów w "najgłębszej tajemnicy” członkom izraelskiego komitetu korczakowskiego w Warszawie, którzy przyjechali na konferencję do Polski. Dopiero w Izraelu miały te cenne materiały korczakowskie zmartchwychstać!
I tak sie stało. 3 lata po śmierci złodzieja wydano: Janusz Korczak w getcie: nowe źródła (wstęp i redakcja naukowa Aleksander Lewin). Warszawa, Conn: Latona, 1992, s. 310.

Bujda - napisał na marginesie mój Ojciec czytając książkę Marka Jaworskiego pt. Janusz Korczak. Czy ktoś z Was słyszał o takim tunelu przy Bazarze Janasza? Jedyny tunel o którym ja słyszałem to ten który ja nazywam "Tunelem Karskiego" przy ulicy Muranowskiej (dolna fotografia).

Studiuję od dawna, bardzo wnikliwie błędy merytoryczne zaznaczone w pracach o Korczaku przez moich rodziców. Błędy merytoryczne to błędy rzeczowe i logiczne. Nie są to błahe błędy.
W Korczak z bliska D
ębnickiego, stronice książki usiane są "znakami redakcyjnymi" i zapiskami na marginesach mojego ojca - Wymysł,  Bujda, Nie widziałem go ani razu!.

Nie są to błahe błędy.
Nie są to błahe błędy. W Korczak z bliska Dębnickiego, stronice książki usiane są "znakami redakcyjnymi" i zapiskami na marginesach mojego ojca Wymysł,  Bujda, Nie widziałem go ani razu!

To, niestety, częste dopiski. Są również notatki i komentarze, potwierdzające fakty lub jakiś sposób rozumowania!

Błędy merytoryczne w pracach o Korczaku są niestety jak bakterie wirusy. Mutują się i szybko „przeszczepiają” gotowe do samodzielnego życia w kolejnych książkach i artykułach.
Czuję, że błędy merytoryczne bywają zazwyczaj efektem, tak zwanej „pamięci epizodycznej” *. A nie zawsze 
efektem złej woli piszącego. Pamięć ludzka jest fragmentaryczna, niedoskonała, wybiórcza. Bywa również, że pamięć nadinterpretuje fakty i dopowiada fikcję. Na coś trzeba winę zwalić, więc zwalę ją na ludzką pamięć!

Dla mnie dużym problemem jest fakt, że i Niewiadomski i Dębnicki mogli by
ć autentycznymi świadkami, opisywanych przez siebie zdarzeń. Niewiadomski pracownik ZOM zajmowal się szmuglem do i z Getta, to jest udokumentowane (pózniej w szeregach AK) i Dębnicki (z AL) byli obydwoje, przed wojną w redakcji i pisywali w Małym Przeglądzie. Dlatego przeciętny czytelnik, a nawet badacz korczakowski bierze ich wywody za dobrą monetę. Tymczasem trzeba do nich podchodzić nader krytycznie.

Mój ojciec Michał Wasserman Wróblewski (Pan Misza) opisał to zjawisko w swoim referacie Janusz Korczak w krzywym zwierciadle - Janusz Korczak in Einen Krummen Spiegel. Było to jego wystąpienie na 3-cim Kolloquim Korczakowskim w Wuppertalu w 1986 roku. Jego referat zawiera krytyczną analizę nowych prac (po 1970) wspomnieniowych autorów i ich wspomnien typu: "Ja i Korczak"...


Wszystko, zdaniem mojego ojca, byłoby usprawiedliwione, gdyby prace te zaliczały się do beletrystyki, a nie gatunku non fiction (wspomnienie, biografia, reportaż).


Historia rzekomej Choinki i Bozego Narodzenia w Domu Sierot opisana jest w prasowym artykule poprzez Teodora Niewiadomskiego - który sobie "przypomniał" to zdarzenie po pół wieku. Potem ta sama anegdota przekazywana jest dalej i zaczyna żyć coraz bardziej intensywnym własnym życiem. Najpierw cytowana w książce poprzez Marka Jaworskiego, potem trafia do publikacji Kazimierza Dębnickiego. I żeby się tylko na tym skończyło… 

Historia rzekomej Choinki i Bożego Narodzenia w Domu Sierot opisana przez Teodora Niewiadomskiego, cytowana w książce poprzez Marka Jaworskiego, trafia potem do publikacji Kazimierza Dębnickiego. Ks. Janusz Tarnowski w książce Janusz Korczak dzisiaj, polemizuje następnie z Dębnickim...

Pałeczka polskiej sztafety została podana dalej!
Ksiądz Janusz Tarnowski w książce Janusz Korczak dzisiaj, polemizuje z Dębnickim. Rzekome rozmowy Dębnickiego z Korczakiem są dalej powielane przez nieświadomego przekłamań Tarnowskiego, który nie zdawał sobie chyba sprawy z efektu „głuchego telefonu”. Dialogi między Korczakiem i Dębnickim zostały podkolorowane, jeżeli nie konfabulowane…. W życiorysie Dębnickiego jest napisane, że w tym czasie należał do AL w Kieleckiem. Czy brał on urlopy z partyzantki na te cz
ęste rozmowy ze Starym Doktorem w Getcie Warszawskim? (ironia z mojej strony).

Na stronie 99 swojej książki ksiądz Tarnowski pisze:
Obiecalismy sobie, Kazik i ja, rozmowę na temat religijności Starego Doktora.
Niestety śmierć Dębińskiego uniemożliwiła tę wymianę myśli. Czuje się w tych słowach rozgoryczenie Tarnowskiego, że razem z Kazikiem odeszła możliwość przedstawienia i opublikowania jeszcze niesfabrykowanych rozmów Kazika z Doktorem. I ich analiza!

Trzeba podkreślić również, że wiele osób uznało scenariusz Agnieszki Holland do filmu Andrzeja Wajdy Korczak za prawdziwą biografię Janusza Korczaka! Nawet zdjęcia aktora Pszoniaka są namiętnie publikowane jako zdjęcia Korczaka.

Pamiętaj, to nie Janusz Korczak to Wojciech Pszoniak, aktor z filmu Andrzeja Wajdy Korczak.

Tak, to prawda. Chanuka była obchodzona w Domu Sierot.