Wednesday, September 23, 2015

Grad i śnieg w Jom Kipur 1939 - Dzień Pokuty - Mary Berg


Plac Grzybowski nr. 7 i domy przy ul. Twardej 1, 3 i 5 zburzone w czasie bombardowania we wrześniu 1939 roku. * Dom moich dziadków przy ul. Twardej 3. (Między Twardą a Panską).

20 września zamilkło radio i przestały funkcjonować wodociągi. Zaczęliśmy się czuć jak na bezludnej wyspie.

Nigdy nie zapomnę 23 września, Dnia Pokuty w 1939 roku. Niemcy rozmyślnie wybrali to żydowskie święto na bombardowanie żydowskiej dzielnicy. W trakcie bombardowania miało miejsce dziwne zjawisko meteorologiczne: w samym środku jasnego, słonecznego dnia zaczął padać gęsty śnieg i grad. Na chwilę bombardowanie zostało przerwane, a Żydzi interpretowali ten śnieg jako specjalny akt boskiej interwencji; nawet najstarsi nie pamiętali czegoś podobnego. Ale później tego samego dnia wróg nadrabiał stracony czas z podwójną pasją.

Mimo niebezpieczeństwa mój ojciec wraz z grupą kilku mężczyzn, którzy mieszkali w tym samym domu, poszedł do pobliskiej synagogi. Po kilku minutach jeden z mężczyzn wrócił z tałesem na głowie, książką do nabożeństwa w ręku i tak roztrzęsiony, że przez dłuższą chwilę nie mógł wymówić słowa. Bomba spadła na synagogę i wielu wiernych zostało zabitych. Potem ku naszej wielkiej radości ojciec wrócił nietknięty. Biały jak kreda niósł swój tałes zwinięty pod pachą. Powiedział nam, że wielu wiernych, którzy zaledwie chwilę wcześniej modlili się obok niego, zostało zabitych w trakcie nabożeństwa.

Tej nocy spłonęły setki budynków w całym mieście. Tysiące ludzi zostało żywcem pogrzebanych w ruinach.

.
* Resztki domu moich dziadków przy ulicy Twardej 3.
Tekst z "Warsaw Ghetto. A Diary by Mary Berg".

23 września, (sobota) 1939 roku. Stefan Starzyński wygłasza swe najsłynniejsze przemówienie do mieszkańców Warszawy: 
Chciałem, by Warszawa była wielka. Wierzyłem, że wielką będzie. Ja i moi współpracownicy kreśliliśmy plany, robiliśmy szkice wielkiej Warszawy przyszłości. I Warszawa jest wielka. Prędzej to nastąpiło, niż przypuszczano. Nie za lat pięćdziesiąt, nie za sto lat, lecz dziś widzę wielką Warszawę. Gdy teraz do Was mówię, widzę ją przez okna w całej wielkości i chwale, otoczoną kłębami dymu, rozczerwienioną płomieniami ognia, wspaniałą, niezniszczalną, wielką, walczącą Warszawę.