Monday, April 27, 2015

Na końcu sali rekreacyjnej w Domu Sierot Korczaka na Krochmalnej 92, była szafa z osobistymi szufladkami dzieci.

Na końcu tzw sali rekreacyjnej która była jednocześnie jadalnią, była bardzo specjalna szafa (----).
Wielka, piętrowa sala rekreacyjna miała powierzchnie około 180 metrów kwadratowych z galerią. Na parterze były też 3 klasy i kancelaria.

60 szufladek i z prawej Pani Stefa.

W Domu Sierot na Krochmalnej 92, w końcu tzw sali rekreacyjnej która była jednocześnie jadalnią, była szafa. W szafie tej znajdowały się osobiste szufladki dzieci.


W Domu Sierot na Krochmalnej 92, w końcu tzw sali rekreacyjnej która była jednocześnie jadalnią, była szafa. Ta olbrzymia szafa zajmowała cała tylną ścianę tej sali. W szafie tej znajdowały się osobiste szufladki dzieci. Korczak uważał, że dziecko ma prawo (i powinno się uczyć) własności i prywatności. Sypialnie dzieci na drugim pietrze nie miały nawet stolików nocnych ani szafek. 

Szufladki w sali rekreacyjnej były jedynym "prywatnym" miejscem dzieci które przychodziły do Domu Sierot bez niczego. Posiadanie czegokolwiek osobistego jak również pieniędzy uważał Korczak za ważne. Dlatego, m.in. płacił dzieciom za mleczne zęby.....

W sali rekreacyjnej znajdowała się także szafa rzeczy znalezionych.

Podobny system był w Naszym Domu na Bielanach. Tam w podobnej sali były półki.

Janusz Korczak Jak kochać dziecko. Internat. Kolonie letnie. Dom Sierot 

...Wychowawca niechętnym okiem spogląda na zawartość kieszeni i szufladek dzieci. Czego tam nie ma: obrazki, pocztówki, sznurki, gwoździki, kamyki, gałganki, paciorki, pudełka, flaszeczki, szkiełka kolorowe, marki, ptasie piórka, szyszki, kasztany, wstążeczki, zasuszone liście i kwiaty, papierowe figurki, bilety tramwajowe, ułamki czegoś, co było, zawiązki tego, co ma być czymś dopiero. Każdy drobiazg ma swoją często bardzo zawiłą historię i odmienne pochodzenie i różną wartość, uczuciowo bardzo cenną niekiedy. Są tu wspomnienia przeszłości i tęsknota przyszłości. Mała muszelka jest marzeniem o podróży do morza, śrubka i kilka drucików – aeroplan, dumne rojenia o lotnictwie; oko dawno stłuczonej lalki – jedyna pamiątka po ukochaniu, którego już nie ma i nie będzie. Znajdziesz i fotografię matki, i zawinięte w różową bibułkę dwa grosze od zmarłego dziadka. Przybywają nowe przedmioty, część starych traci swoją wartość. Więc zamieni, daruje, potem pożałuje i odbierze. Obawiam się, że wychowawca-brutal, nie rozumiejąc, więc lekceważąc, w gniewie, że drą się kieszenie i zacinają szuflady, zły na spory i niepokój, bo to ginie, to znajduje się – rozrzucane, bez- ładne, niekarne – w przystępie złego humoru – zbiera te skarby do kupy i wrzuca śmiecie do pieca. Popełnia niesłychane nadużycie, barbarzyńskie przestępstwo. Jak śmiesz, chamie, rozporządzać się cudzą własnością? Jak śmiesz potem żądać, by dzieci cośkolwiek szanowały i kogokolwiek kochały? Palisz nie papierki, a ukochanie tradycji i rojenie o pięknym życiu. Zadaniem wychowawcy domagać się, by każde dziecko miało coś, co stanowi nie bezimienną własność instytucji, a jego, by miało dla tej własności bezpieczne ukrycie. Jeśli dziecko położy do swej szufladki, musi być pewne, że mu nikt nie ruszy: bo dwa koraliki – to jego kosztowne kolczyki, papierek od czekoladki – to list zastawny rentiera, pamiętnik – to złożony w archiwum tajny dokument. Mało tego: obowiązek każe, by ułatwić dziecku znalezienie tego, co zagubiło. 

Więc szafka oszklona dla znalezionych rzeczy. Każdy najdrobniejszy przedmiot ma właściciela. Czy coś leży pod stołem, czy zapomniane na oknie, czy na wpół przysypane piaskiem na podwórku – musi dostać się do szafki. Im w danym internacie jest mniej przedmiotów niczyich, a więcej drobnych własności, tym dotkliwiej uczujesz plagę ciągłego oddawania i odbierania znalezionych drobiazgów i skarg, że zginęło. Jak przechowujesz to, co ci dają jako znalezione? Kładziesz do kieszeni: przykład nieuczciwości. W Domu Sierot jest skrzynka dla znalezionych rzeczy. Dyżurny ze skrzynki przenosi je do oszklonej szafki, zwraca w oznaczonej godzinie. W okresie ostrej walki o porządek oddawałem do znalezionych rzeczy każdą wałęsającą się czapkę, fartuch niezawieszony na miejscu, książkę pozostawioną na stole.