Saturday, January 26, 2013

Zagłada Żydów - Chomsk

Zazwyczaj nie kopiuje tekstów innych, ale praca K. Bielawskiego i jego unikalny film, musiałem!  Chomsk, miasto miedzy Brest a Pinsk!



Chomsk - Хомск 70 km na zachód od Pinska


W 1921 r. podczas spisu powszechnego żydowskie pochodzenie zadeklarowało 1048 chomszczan, co stanowiło 62,5% wszystkich mieszkańców Chomska. W okresie międzywojennym w Chomsku aktywne były organizacje syjonistyczne oraz Bund.
Dnia 2.08.1941 r. do miasta przybyła jednostka SS (Schutzstaffeln), która przeprowadziła akcję eksterminacyjną. W ciągu jednego dnia w zbiorowych egzekucjach naziści zgładzili wszystkich żydowskich mieszkańców Chomska, m. in. rabinów Omera Atingena i Jakowa Zryckiego.Nikołaj Jakowlewicz Gałach opowiada o zagładzie Żydów z Chomska. Fragmenty relacji zarejestrowanej przez K. Bielawskiego w dn. 23.08.2011.

Przyjechał pluton egzekucyjny. Mieli czaszki na głowach i na rękawach. Oni jeździli po wioskach i rozstrzeliwali Żydów. I wiecie co zrobili? Najpierw wszystkich mężczyzn zebrali w synagodze. Okna w synagodze były wysoko. Tak wysoko, że laską nie dosięgniesz. Był rabin z brodą, to mu tą brodę oderżnęli nożycami. Rabinowi i jeszcze innym dwóm nakazali Niemcy, żeby zebrali złoto. Kontrybucję. A jak nie, to rozstrzelamy. Żydzi zebrali jeden mieszek złota, a w drugi mieszek zebrali dolary.


Przyjechał pluton egzekucyjny. Mieli czaszki na głowach i na rękawach. Oni jeździli po wioskach i rozstrzeliwali Żydów. I wiecie co zrobili? Najpierw wszystkich mężczyzn zebrali w synagodze. Okna w synagodze były wysoko. Tak wysoko, że laską nie dosięgniesz.  Синагога в Хомске


Ja wtedy byłem w młynie. Niemcy kazali zebrać 30 ludzi i zabrali nas na górę, tam gdzie leżeli wszyscy mężczyźni. Przyszedł oficer i pokazał nam: "30 metrów na 30 metrów". I trzy metry na głębokość. I kazał nam kopać. I my kopaliśmy jamę. Ja kopałem. Gdy wykopaliśmy tą jamę, to nas zabrali. Przyprowadzili do jamy Żydów, pewno z 50 ludzi. Potem widzieliśmy, jak przyszedł Niemiec. On niósł wiadro wody. I rozstrzelał tych Żydów. My musieliśmy ułożyć ich w rzędach. Potem dano nam umyć ręce. Tłumacz powiedział nam, że jeśli ktoś z nas opowie, że my ich rozstrzelaliśmy, to też się znajdzie w jamie. Przyszedłem do matki i opowiedziałem, co Niemcy zrobili. Chciałem uciekać. Ale wioska była okrążona, nie wypuszczali nikogo. Matka kazała, abym ostrzegł Żyda Mejlecha Kantora, aby choć chłopcy schowali się gdzieś. To były nieduże jeszcze dzieci. Ale jego matka powiedziała: "Oj, gewałt! Zaraz powiem Niemcom, że ty tak powiedziałeś!". Że Niemcom doniesie. Odpowiedziałem jej: "Rób co chcesz, ale ja będę uciekać".

Potem Niemcy zebrali kobiety i dzieci. Powiedzieli im, żeby nie brały bagażu, a jedynie cenne rzeczy, bo zostaną wywiezione do Palestyny. I wzięli te dzieci i wywieźli. A u każdego Żyda na drzwiach była sześcioramienna gwiazda, żółta. Każdy mężczyzna nosił, tu gdzie serce i na plecach, żółtą łatkę. I oni przygnali te Żydówki, kolumny z każdej ulicy, i zaprowadzili ich pod górę i tam postawili. I rozumiecie.... Jeden karabin maszynowy stał na moście, a drugi na skrzyżowaniu. I padła komenda. Karabiny zagrały i upadły. Ale nie wszyscy byli zabici. Byli i ranni. Starosta zebrał ludzi i kazał zasypać mogiłę. Ja na noc uciekłem, ale rano wróciłem zjeść. Starosta kazał wziąć łopaty i je zakopać. Niemcy wtedy zaczęli wozić mężczyzn z synagogi na drugą jamę. Ładowali ich do krytego samochodu, pełno. Zawieźli ich na drugą jamę. I podjechał drugi samochód. Dwa samochody jeździły. Jama była wysoka, tam trupy leżały o tak [rozmówca pokazuje laską na wysokości głowy]. Trupy były wyżej niż ja. Zasypaliśmy ich ziemią.

Kiedy zasypaliśmy te wszystkie trupy, przyszedł jeden z Żydów, młody chłopiec. Chciał, abyśmy pokazali mu, gdzie jest jego rozstrzelana matka: "Niech i mnie zastrzelą". Mówimy mu: "Ciebie nikt nie zna. Po co tu przyszedłeś? Idź stąd, chociaż ty zostań żywy". A on, że nie. I poszedł do Niemca. A on: "Komm" i "bach" i nie ma.... Kiedy poszliśmy zakopywać, Niemiec chodził i dobijał. Nikt nie ostał się żywy. Żaden człowiek nie uszedł stamtąd. Ludzie sypali ziemię z góry. A tam było błoto, krewa spływała.

Potem przygnali Żydów z Szereszowa. Tam jest druga, mała mogiła. To tam leżą ludzie z Szereszowa, koło Puszczy Białowieskiej. Ich przygnali do Chomska, zrobili getto, pilnowali ich, a potem ich rozstrzelali. Tam jest jedna mogiła Żydów chomskich, a obok druga - maleńka - szereszowskich.

Miałem wtedy 17-18 lat. Rok później Niemcy przyszli do domu i zabili moją matkę. Cały Chomsk został spalony.


http://www.youtube.com/watch?v=RC4UtSjsYN4&feature=share

Tuesday, January 22, 2013

Korczak, Zagłada i druga strona dokumentów


Kuchnia
Dzielna 34/8 III p front

P. Cywia = Pani Cywia Lubetkin.
P. Ichak = Pan Icchak Cukierman.
P. Sara = ?



Co jest napisane na drugiej stronie tego zaproszenia ?


What is written on another side of this famous invitation
There are three names there...
P. Cywia
P. Ichak i
P. Sara




P. Cywia = Pani Cywia (Zivia) Lubetkin.
P. Ichak = Pan Icchak Cukierman.
P. Sara = ?


  • I am very curious how this particular invitation was distributed?. Printing or copying possibilities in the Warszawa Ghetto were minimal. My feeling is that there were few messengers who were going around and showing this invitation ann just allowing people on the list to read it. The list on the invitation was written by Pani Stefa Wilczynska!


Druga strona zdjęcia moich rodziców

Moi rodzice - Mina föräldrar Misza med Lucyna (Lunia) Rozental och Michal (Misza) Wasserman. 



Ręczne zapiski na spodach starych fotografii bywają równie ważne, jak same fotografie i historyczne dokumenty.

Druga strona zdjęcia jest równie ciekawa! Na tej fotografii z 1938 roku mój tata zapisał datę: 
23 VI 1941 i dedykację dla mamy. 
Co robili z mamą tego dnia? Byli na pewno na terenie warszawskiego getta. 23 czerwca 1941 roku, szczególna data - rok i miesiąc przed wielką akcją deportacyjną i mordem w Treblince.

I moje własne zapiski na tej samej fotografii. Dopisałem dla pamięci: Lipiec Krościenko 1938.

Dedykacja dopisana w getcie:
23 VI 1941
Wierzmy że będziemy razem i będzie tak dobrze jak w Krościenku.


Druga strona zdjęcia jest równie ciekawa! Na tej fotografii Korczaka (z prawej) z 1937 jest pełny opis samej fotografii.
Janusz Korczak as a guest in the home of Waclaw Wislicki. Wislicki was a representative in the Polish Sejm (parliament). Photographed in 1937

Janusz Korczak as a guest in the home of Waclaw Wislicki. Wislicki was a representative in the Polish Sejm (parliament). Photographed in 1937. From the left Natalia Wislicka (wigow of late Wieslaw W), Ewa Janina Wislicka and Janusz Korczak.